Zakneblować księdza

W czasie kazania, odwołując się słów św. Pawła z listu do Galatów: „Nie daj Boże, bym się miał chlubić, z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa”, powiedziałem między innymi: Ten krzyż jest powodem chluby także dla nas, bo jest to znak naszego zbawienia oraz nieogarnionej miłości posuniętej aż do miłowania nieprzyjaciół. Ten krzyż był chlubą naszych ojców, którzy stawiali go na grobach swoich bliskich zmarłych, na ulicach, placach, miejscach tragedii narodowych i zwycięstw, wieszali w domach i budynkach użyteczności publicznej, nosili na piersiach. Za wartości, jakie kryją się za tym znakiem oddawali swoje życie. Krzyż stał się częścią polskiego dziedzictwa. Powiedziałem, że jako kapłana i Polaka boli mnie wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie krzyża na ścianie jednej ze szkół włoskich. Otóż Trybunał orzekł, że włoski rząd ma zapłacić matce dwójki dzieci 5 tys. euro za „straty moralne”, jakimi był widok krzyża w szkole dla matki i jej dwójki dzieci. Ten wyrok może mieć konsekwencje również dla Polski, która należy do Unii Europejskiej.

Rząd włoski odwołał się od tego wyroku. W ramach procedury odwoławczej rząd włoski poparło 14 europejskich państw, w tym Rosja. Wśród krajów broniących krzyża zabrakło rządu polskiego, rządu PO, co europoseł z ramienia PiS Konrad Szymański skomentował: „Nieobecność Polski wśród państw, które wsparły Włochy w tej sprawie jest wielkim błędem”. Państwa broniące obecności krzyża w szkołach prezentuje miedzy innymi profesor prawa międzynarodowego na Uniwersytecie w Nowym Jorku, ortodoksyjny Żyd Amerykański Josef Halevi Horowitz Weiler. Według mnie doszło do absurdalnej sytuacji; Żyd Amerykański broni krzyża w polskiej szkole, przy biernej postawie polskiego rządu.

Odwołując się do słów Chrystusa z Ewangelii: „Posyłam was jak owce między wilki” zwróciłem uwagę na wiele niebezpieczeństw, na jakie narażeni są uczniowie Chrystusa w dzisiejszych czasach. Wśród tych niebezpieczeństw wymieniłem bardzo trudną sytuacje chrześcijan w krajach muzułmańskich, gdzie jest zakaz publicznego przyznawania się do Chrystusa. Grozić może za to śmierć. Zacytowałem także wypowiedź jednego z islamskich przywódców: „My nie musimy militarnie zdobywać świata, zrobimy to brzuchami naszych kobiet”. Młoda muzułmanka w odpowiedzi na te słowa wyznała: „Jeśli zażądają ode mnie, to jestem gotowa urodzić kilkanaścioro dzieci”. W tym samym czasie parlamenty europejskie i polski debatują, jak zmienić ustawy, aby otworzyć drzwi dla wszelkich form aborcji.

Tymi słowami naraziłem się trzem paniom. Jest to marginalny procent w porównaniu z tymi, którzy podchodzili do mnie i mówili, że takich kazań trzeba nam więcej. I jeśli zdecydowałem się napisać, to tylko, dlatego, że na ten temat winniśmy porozmawiać. Dwie panie są za wyrzuceniem krzyży ze szkół. Jedna z nich powiedziała: „Gdy ja chodziła do szkoły (czasy Polski Ludowej) nie było krzyża w szkole i było dobrze”. O ile mogę zrozumieć sentyment do tamtych czasów, o tyle nie mogę się zgodzić ze słowami: „I było dobrze”. Pytam: Dla kogo dobrze? Ostatecznie każdy ma prawo do wyrażenia swej opinii na temat krzyży w szkole. Chociaż dla mnie chrześcijanin żądający usunięcia krzyża ze szkoły brzmi dziwnie i nieco schizofrenicznie. Nie pozwolę jednak nałożyć sobie knebla uniemożliwiającego mi wypowiedź na temat krzyża w szkołach, która jest zgodna z oficjalnym stanowiskiem Episkopatu Polski. Wspomniane panie usiłowały mnie zakneblować wyświechtanym w czasach komuny sloganem: „Ksiądz nie powinien mieszać się do polityki”. Według tych pań moje wypowiedzi upolityczniło wspomnienie rządu, który akurat teraz sprawuje PO. Gdyby rządy sprawował PiS lub inna partia i zaistniałaby podobna sytuacja tak samo bym powiedział, zaznaczając czyje są to rządy. Granica uczciwości, przyzwoitości, patriotyzmu nie przebiega między PO a PiS, czy jakąś inną partią. Uczciwi i przyzwoici katolicy mogą być i w jednej, drugiej czy dziesiątej partii. Ja, jako ksiądz, chrześcijanin mam prawo i obowiązek powiedzieć, co jest zgodne lub niezgodne z etyką chrześcijańską i kto stoi za konkretną decyzją, ustawą czy czynem.

Zakneblowany ksiądz na modłę powyższych oczekiwań musiałby milczeć, gdy były uchwalane ustawy o aborcji, eutanazji, manipulacji genetycznych bez żadnych ograniczeń, zakazu zebrań religijnych, czy zakazu noszenia stroju duchownego. Musiałby milczeć, aby się nie okazać wrogiem partyjnym. Te czasy już przerabialiśmy. Przypomina je błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Usiłowano go kneblować zarzutami, że się miesza do polityki. Aż w końcu zakneblowano taśmą i wrzucono do wody. Kneblowanie okazało się i tym razem nieskuteczne. Dzisiaj błogosławiony ks. Jerzy wola głośniej niż kiedykolwiek.

Tygodnik Kurier Plus