Wielkanoc 

Święta religijne przybliżają rzeczywistość wiary w Boga, który dla każdego z nas objawia swe oblicze na różne sposoby. Szukamy Go nieraz nie nazywając po imieniu lub inne nadając Mu imię. Jesteśmy poszukiwaczami Boga. Pisząc czy mówiąc o świętach bardzo często wracam do przeżyć świątecznych z okresu dzieciństwa. Nie jest to jakiś infantylny sentymentalizm. W oczach dziecka wszystko było takie proste. Wiara bez żadnych wątpliwości dawała absolutną pewność. A rzeczywistość boska była tak samo realna jak to wszystko, co nas otaczało. Może Chrystusowi o taką wiarę chodziło, gdy mówił: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do królestwa Bożego”. Ta ufność z lat dziecięcych może być dopełnieniem tego, co odnaleźliśmy na burzliwej nieraz drodze naszego szukania lub jasnym promykiem jeśli nadal szukamy.

Chcę wrócić do tych lat również teraz, gdy piszę o świętach Wielkanocnych. Głos dzwonów rezurekcyjnych przetoczy się z jednego krańca ziemi na drugi ogłaszając wszystkim, że Chrystus zmartwychwstał, a ja mam pewność, że mówią one również o twoim i moim zmartwychwstaniu. W boskim porządku miłości z umierania zawsze rodzi się nowe życie.

Rezurekcyjna radość, która rozprasza poranne mroki odchodzącej nocy jest ukoronowaniem przeżyć paschalnych, których przeżywanie rozpoczynamy w liturgii kościoła w Wielki Czwartek. W przedświątecznej krzątaninie trzeba wykroić trochę czasu na nabożeństwa, które będą miały miejsce w kościele w tych wyjątkowych dniach. Chaty są już wybielone, pachną świeżym wapnem. Także główne prace porządkowe są już wykonane. Zostało jeszcze wędzenie kiełbas, boczków, salcesonów. Bez tych wyrobów trudno wyobrazić sobie wielkanocne koszyczki ze święconką. A jeszcze jedno, nie można zapomnieć o zrobieniu barszczu z chleba; potrzebuje on kilka dni na fermentację. Jest on nieodzowny w przygotowaniu posiłku wielkanocnego. W tych dniach nie wypada wykonywać ciężkich prac. W powietrzu czuje się odświętność. W ogródkach kwitną już pierwsze wiosenne kwiaty; żółte żonkile i forsycje. Zaś kiełkujące nasiona odsuwają przygniatającą je ziemię i delikatną zielenią pną się ku słońcu. Są materialną ilustracją zbliżających się świąt.

Rankiem w Wielki Czwartek pustoszeją plebanie. W parafialnym kościele nie ma porannej Mszy. O tej porze sprawowana jest tylko jedna Msza św. w katedrze biskupiej. Biskup wraz ze swymi kapłanami, którzy przybywają z całej diecezji koncelebruje Mszę Krzyżma, podczas, której konsekruje olej zwany krzyżmem, którym później namaszcza się nowoochrzczonych i bierzmowanych, błogosławi także olej katechumenów, który służy do namaszczenia przygotowujących się do chrztu oraz oleju chorych, którym kapłan namaszcza chorych prosząc o zdrowie i ulgę w cierpieniu. W czasie tej Mszy kapłani odnawiają swoje przyrzeczenia kapłańskie, bo jest to dzień ustanowienia Mszy św. i kapłaństwa.

Po tej Mszy św. kapłani z poświęconymi olejami wracają do swoich parafii i przygotowują się do wieczornej Mszy zwanej Mszą Wieczerzy Pańskiej. Ta Msza jest przypomnieniem Ostatniej Wieczerzy, którą Jezus spożył wraz ze swoimi uczniami przed swoją męką. W czasie wieczerzy Chrystus przepasał się prześcieradłem i umywał uczniom nogi. Chciał im jeszcze raz przypomnieć najważniejsze przykazanie, które im zostawił, przykazaniu miłości. Tylko prawdziwa miłość może przynaglić nas do dobrowolnego pochylenia się i umycia nóg naszemu bliźniemu. Następnie Chrystus wziął chleb łamał go i podawał uczniom mówiąc: „Bierzcie i jedzcie to jest ciało moje”, po czym wziął kielich z winem błogosławił i podał swoim uczniom mówiąc: „Bierzcie i pijcie to jest krew moja. To czyńcie na moją pamiątkę”. Na tę pamiątkę gromadzimy podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej i na każdej innej Mszy św.. Podobnie jak Chrystus kapłan w czasie tej Mszy św. umywa nogi dwunastu wybranym osobom ze wspólnoty parafialnej.

Po tej Mszy św. Najświętszy Sakrament jest uroczyście przenoszony do tak zwanej ciemnicy. W tradycji polskiej ciemnice są pięknie dekorowane i są miejscem modlitwy. Są one przygotowywane na upamiętnienie pojmania i uwięzienia Jezusa. Milkną w kościele organy i dzwony, milczeć będą aż do wieczora Wielkiej Soboty. Z ołtarza zabiera się obrusy, wynosi się z kościoła krzyże lub się je zasłania. Świątynię wypełnia niepowtarzalny nastrój. Powaga cierpienia i śmierci wyziera z każdego zakątka. Ale to cierpienie i śmierć mają szczególną barwę, wyczuwa się tam przedsmak zmartwychwstania. Wierni przez długie godziny trwają w mrocznej cichości kościoła na modlitwie, adorując Najświętszy Sakrament. Będą razem z Chrystusem, który czeka na krzyż i śmierć. Niejeden w bliskości tego cierpienia odnajduje siłę do niesienia własnego krzyża cierpień.

Wielki Piątek, najsmutniejszy dzień w liturgii kościoła, jest to dzień męki i śmierci Chrystusa. Kościół jest pozbawiany wszelkich ozdób a organy i dzwony milkna jak grób. Jest to jedyny dzień w roku, kiedy nie ma Mszy św. W godzinach wieczornych sprawowana jest Liturgia Wielkiego Piątku. Wierni w tym dniu przez ścisły post włączają się w nastrój tego dnia. W tym dniu nie spożywa się mięsa. Można spożyć tylko jeden pełny posiłek, a niektórzy rezygnują nawet z tego i przez cały dzień nic nie biorą do ust. Ten nastrój kościoła przenika do domów, milknie w nich radosna muzyka. W niektórych regionach Polski zwyczaje ludowe zakazywały pracy w ziemi. W tym dniu Chrystus jest złożony w grobie, nie wolno zakłócać Jego spokoju.

Na wstępie Liturgii Wielkiego Piątku kapłan kładzie się krzyżem na stopniach ołtarza, gestem największej pokory i uniżenia oddaje cześć Chrystusowi umierającemu na drzewie krzyża. Następnie czytania biblijne wprowadzają nas w historię naszego zbawienia, którego ukoronowaniem jest Męka Pańska. Krzyż jest centralnym elementem liturgii tego dnia. Po jego odsłonięciu następuje adoracja. Wierni podchodzą i całują krzyż., W tym czasie śpiewa się przejmujące pieśni wielkopostne między innymi:

Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił?

W czemem zasmucił albo w czym zawinił?

Jam cię wyzwolił z mocy faraona,

A tyś przyrządził krzyż na me ramiona.

Po przyjęciu Komunii św. Najświętszy Sakrament procesjonalnie przenoszony jest do ołtarza Grobu Pańskiego. Organy milczą a zamiast dzwonków ministranci używają drewnianych kołatek. Tylko w tradycji polskiej ołtarze Grobu Pańskiego mają tak bogaty wystrój i możemy adorować w nich wystawiony Najświętszy Sakrament. Groby Pańskie dekoracyjną formą bardzo często nawiązywały do różnych problemów społecznych, ale dominującym był zawsze aspekt wiary; śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, jak i też odniesienie tych tajemnic do naszego życia. Morze kwiatów, zieleniejące młode zboża i płonące świece dopełniały nastroju Grobu Pańskiego. Przy Grobie zawsze byli wierni, w niektórych parafiach adoracja trwała całą noc. Można było spotkać strażaków, którzy w pełni strażackiej gali, z hełmami na głowie i toporkami w ręku trzymali straż przy Grobie Pana. Przypominali tych strażników, którzy pilnowali grobu Chrystusa w obawie, aby Jego ciało nie zostało wykradzione. Chrystus wcześniej zapowiadał, że po trzech dniach zmartwychwstanie. Jego przeciwnicy obawiali się, że apostołowie mogą wykraść ciało Jezusa i powiedzieć, że On zmartwychwstał.

Oprócz honorowej warty strażaków również inne grupy były obecne. Było to modlitewne czuwanie. Ten grób mówił o śmierci i zmartwychwstaniu i nie jeden w bliskości tego grobu trwając w modlitewnej zadumie odczuł, że ta rzeczywistość odnosi się do niego a także do jego bliskich, których Pan powołał do siebie. Ten, który dzisiaj spoczywał w grobie powiedział: „Kto wierzy we mnie choćby i umarł żyć będzie”.

Wielkopiątkowa adoracja przy Grobie Pańskim przeciągała się do Wielkiej Soboty i stapiała się z zapachem święconki, którą wierni przynosili z rana do kościoła. W sobotni poranek gospodynie były zajęte przygotowaniem koszyczka ze święconką. Pośród wielu pokarmów nie mogło zabraknąć szynki, kiełbasy, chleba, chrzanu, soli, pieprzu, jajek, sera i baranka wielkanocnego wykonanego z cukru lub masła. Szczególne miejsce zajmowały kolorowe pisanki. Zapach wielkanocnych koszyczków przypominał, że już jutro Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. Czuwanie przy Grobie Pańskim nabrzmiewało powoli radością. Już wtedy serce chciało śpiewać radosne Alleluja.

Rodzice szykowali pięknie wystrojone koszyczki. W podskokach biegliśmy na ich poświęcenie, w tym podskakiwaniu nieraz zawartość koszyczka lądowała na ziemi. Rodzice przypominali nam, że nic nie wolno z koszyczka jeść, aż do Rezurekcji. Lecz nieraz zapach święconki był mocniejszy aniżeli to przypomnienie. Zapewne rodzice widzieli braki w koszyczku po przyniesieniu święconki do domu, ale mieli wyrozumiałość dla naszych apetytów, które niepomiernie wzrastały po wielkopiątkowym poście.

Święcenie pokarmów jest bardzo starym zwyczajem w kościele. Spożywanie wspólnego posiłku jest czymś więcej aniżeli tylko zaspokojeniem głodu. Zapraszając na wspólny posiłek możemy dzielić się z tymi, którzy cierpią niedostatek, w czasie posiłku możemy dzielić się swoją obecnością. Bardzo często wierni przed posiłkiem modlą się ukazując swą wdzięczność Bogu za pokarm. Zaś wielkanocne świecenie pokarmów i spożywanie ich ma szczególny charakter i wymiar religijny. Święcone pokarmy mięsne przypominają baranka spożywanego przez Naród Wybrany, którego krew ochroniła ich przed śmiercią i przyniosła wyzwolenie z niewoli egipskiej. Na pamiątkę tego wydarzenia również Jezus wraz ze swymi uczniami spożywał paschalnego baranka w czasie Ostatniej Wieczerzy. Pieczywo przygotowane do poświęcenia przypomina chleb, który przygotował Jezus dla swoich uczniów po swoim zmartwychwstaniu. Jajko jest symbolem nowego życia. Dzieląc się jajkiem w czasie posiłku wielkanocnego skladamy sobie zyczenia.

Wieczorem w Wielką Sobotę celebrowana jest liturgia zmartwychwstania Pańskiego. Rozpoczyna się liturgią światła. Na zachodniej stronie blednie wieczorna zorza a wierni zebrani przy kościele rozpalają ognisko. Gęstniejący mrok rozpraszają coraz większe płomienie ognia. Kapłan przychodzi z orszakiem procesyjnym i święci ogień. Od tego ognia zapala dużą świecę zwaną paschałem, ktora jest symbolem Chrystusa Zmartwychwstałego. Następnie procesja rusza do kościoła, który pogrążony jest w ciemnościach. Ciemności te rozprasza płonący paschał. Kapłan podnosi paschał i śpiewa: „Światło Chrystusa”. Wierni odpowiadają: „Bogu niech będą dzięki”. Od Paschału wierni, zgromadzeni w kościele zapalają swoje świece, robi się coraz jaśniej, światłość Chrystusa wypełnia całą świątynię. Zapala się także wszystkie światła w kościele. W tę radość drgającego światła włącza się melodia orędzia wielkanocnego, które śpiewa kapłan albo kantor i ogłasza wiernym, że Chrystus zmartwychwstał Alleluja. Odzywają się organy, dzwony i dzwonki kołyszą się jak oszalałe, pijane radością zmartwychwstania. Śpiewamy radosne Alleluja, Chrystus zmartwychwstał. Po tej liturgii jeszcze nie wyrusza procesja rezurekcyjna, choć taka możliwość istnieje, bo już rozpoczęliśmy obchód zmartwychwstania Pańskiego. Najczęściej w tradycji polskiej Najświętszy Sakrament wystawiony będzie jeszcze do adoracji w ołtarzu Grobu Pańskiego. Zaś niektórzy wierni pozostaną całą noc do procesji rezurekcyjnej odprawianej o wschodzie słońca.

Z mroku wielkanocnego poranka wyłaniają się gromady ludzi i zdążają w kierunku miejscowego kościoła. Kościół wypełniony po brzegi a także na cmentarzu przykościelnym ogromne tłumy. Chłód poranka przenika nasze wiosenne ubrania, ale robi się już cieplej, bo pojawiają się pierwsze promyki słońca. Kapłan z ministrantami udaje się do Grobu Pańskiego. Chwila adoracji. Następnie bierze Najświętszy Sakrament i intonuje pieśń „Wesoły nam dziś” lub „Chrystus zmartwychwstan jest”. Rusza barwna procesja rezurekcyjna; sztandary i chorągwie, wystrojone na tę okazję obrazy i figury, pięknie ubrane dzieci. Nie może także zabraknąć orkiestry dętej. Piękno dostrzegane naszymi zmysłami potęguje piękno duchowe, które dziś mówi nam, że Chrystus zmartwychwstał.

Słońce jest już dosyć wysoko na niebie, gdy po Rezurekcji wracamy do domu. Będziemy spożywać posiłek z poświęconych pokarmów. A radość świąteczna, która wypełnia nasze serca przybierze kształt wyciągniętych rąk w geście życzeń. Popłyną życzenia skąpane w wielkanocnej nadziei. Staniemy się sobie jeszcze bliżsi, bliskością, której śmierć nie jest w stanie zniszczyć.

A na polskich drogach i gościńcach w ten wielkanocny dzień możny usłyszeć pozdrowienie: „Chrystus zmartwychwstał” odpowiedź jest tylko jedna: „Prawdziwie zmartwychwstał”.

Kurier Plus, 1998 r.