|

W Dzień Bożego Narodzenia 

W moim rodzinnym domu dzień Bożego Narodzenia miał wyjątkowy charakter. Wszelkie konieczne prace, nawet gotowanie były ograniczone do minimum. Był to dzień radosnego skupienia i pochylenia nad Dzieciątkiem Jezus w gronie najbliższej rodziny. Rankiem tego dnia można było dostrzec na polach zasypanych śniegiem grupki ludzi zdążających wydeptanymi w śniegu ścieżkami w jednym kierunku, kierunku, który wyznaczała wieża w parafialnym kościele. W tym dniu świątynia nie mieściła wiernych, bo do kościoła przychodzili nawet ci, którzy w ciągu roku nie „naprzykrzali” się Panu Bogu.

Przed kościołem, w kościele można było spotkać ludzi, którzy nieraz po wielu latach przyjeżdżali na święta w rodzinne strony. „Po kościele”, w świątecznej atmosferze można było porozmawiać z przyjaciółmi z dawnych lat. Jakże często w czasie tej rozmowy padało stwierdzenie: jak ten czas szybko mija. Czas szybko mija, wszystko się zmienia, tylko święta są takie same. Jak nasi pradziadowie przychodzimy o północy na pasterkę, uczestniczymy nabożnie we Mszy św. śpiewamy kolędy, oddajemy pokłon Nowonarodzonemu Dziecięciu. W tę tajemnice wcielenia i jej piękną polską oprawę wprowadzamy kolejne pokolenie. I tak, gdy kiedyś nas zabraknie przy stole wigilijnym, pozostanie puste miejsce, które będzie znakiem naszej duchowej, ale jak najbardziej realnej obecności. Staje się to możliwe dzięki rzeczywistości Wcielenia Syna Bożego, którą tu na ziemi poznajemy przez różne znaki. Ale przyjdzie czas, kiedy te znaki i symbole nie będą potrzebne, bo będziemy oglądać Boga twarzą w twarz, zasiadając przy stole uczty niebieskiej, zwanej w Piśmie świętym godami Baranka. Spotykania w kościele w dzień Bożego Narodzenie były także okazją umówienia się na spotkanie przy świątecznym stole, ale nie w dzień Bożego Narodzenia. Ten dzień był przeznaczony dla najbliższej rodziny.

Z kościoła wracaliśmy się do domu, który był wyścielony słomą i sianem. Choinka pachniała żywicą i radowała oczy pięknymi ozdobami. Zapalone świece choinkowe, wymagały ciągłej uwagi, bo tak łatwo o pożar, ale warto było „uważać”, bo płomyki świec wytwarzały wyjątkowy nastrój w świątecznym domu. Jak już wcześniej napomknąłem, w tym dniu nie wykonywano żadnych prac, poza tym co konieczne. Mama nawet nie gotowała obiadu. Przed wigilią wszystko było przygotowane, a ponad to były jeszcze przepyszne potrawy wigilijne. Odpoczywaliśmy, słuchaliśmy kolęd i sami próbowaliśmy kolędować. W tym dniu nawet kolędnicy nie mieli odwagi zakłócać rodzinnego święta.

Dla niektórych może wydawać, że był to bardzo nudny dzień. W czasie pisania tego artykułu usłyszałem w Trójce Polskiego Radia, program, gdzie prowadzący i słuchacze rozważali, jak się uchronić przed świąteczną nudą spotkań rodzinnych. Jak uciec z domu. Słuchając tego uświadomiłem sobie jak bardzo są zdegenerowane relacje międzyludzkie w niektórych rodzinach. Z ustanowienia bożego rodzina jest podstawową wspólnotą ludzką, gdzie człowiek może się w pełni zrealizować i odnaleźć szczęście. Przyjście Syna Bożego w rodzinie uświęciło niejako tę podstawową wspólnotę ludzką. Ludzie, którzy naprawdę się kochają chcą być ze sobą razem jak najdłużej. Jeśli nie mogą wytrzymać ze sobą jednego dnia, to znaczy, że zagubili po drodze to co jest najważniejsze w rodzinie. I tego nie odnajdą nawet pod palmami w Acapulco. Człowiek jest z natury istotą społeczną. Samotnik, stroniący od ludzi nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia. Dzień Bożego Narodzenia jest dniem umacnia więzi rodzinnej. Nawet, gdy coś szwankowało, to w tym świętym dniu można było to naprawić lub odnaleźć to, co po części już było zagubione. W blaskach stajenki betlejemskiej i pomocą Świętej Rodziny łatwiej było odnaleźć siebie i naszych bliskich na drodze miłości. Pomocne w tym były przepiękne melodie i słowa polskich kolęd i pastorałek.

W tym dniu warto także przypomnieć sobie historię tych przepiekanych, wzruszających pieśni, które nazywamy kolędami. Żaden naród nie może się poszczyć taki bogactwem kolęd jak Polacy. Zwyczaj kolędowania wywodzi się od rzymskich obchodów zwanych „calendae”, związanych ze świętem odradzającego się słońca. W roku 46 przed narodzeniem Chrystusa, dekretem Juliusza Cezara dzień 1 stycznia ogłoszono oficjalnie początkiem roku administracyjnego. Z tej okazji w Rzymie odwiedzano się, składano sobie wzajemne życzenia, wymieniano podarki, śpiewano pieśni, które od nazwy tych obchodów możemy nazwać kolędami. Chrześcijanie przyjęli ten zwyczaj, nadając mu inny sens. To od Chrystusa zaczyna się nowy czas. Od Jego narodzin zaczęła nowa era .To Chrystus jest światłem, które rozświetla mroki grzechu i śmierci. To On zwycięża ciemność. Z czasów rzymskich pozostało słowo „kolęda”, ale napełnione całkiem nową treścią. Kolędy, początkowo były wyłącznie w języku łacińskim. Przybierały one formę różne rodzaju śpiewów kościelnych, wśród których najważniejsze były hymny. Dla twórców kolęd zasadniczym źródłem inspiracji były Ewangelie. Z biegiem czasu pieśń bożonarodzeniowe coraz częściej sięgała do źródeł pobożności ludowej. Inspiracją były apokryfy i literatura średniowiecza oraz średniowieczny teatr. Każdy naród ma swoje kolędy. Jednak, gdy chodzi o ilość, to Polacy mają swoisty rekord. W naszym dorobku religijnym, kulturalnym i folklorystycznym mamy ponad 500 kolęd i pastorałek.

Najstarsza kolęda polska pochodzi z roku 1424 i zaczyna się od słów: „Zdrów bądź, Królu Anielski”. Niezwykle popularne stało się kolędowanie w XVII i XVIII wieku. Wtedy też ustalił się termin kolęda w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej. Oprócz kolęd, które niejako weszły do kanonu pieśni kościelnych, śpiewanych w czasie liturgii kościelnej, powstawały ludowe pieśni bożonarodzeniowe, o bardziej frywolnej treści i melodii, które nazywano pastorałkami. W tym czasie powstała jedna z najważniejszych polskich kolęd „W żłobie leży”. Słowa przypisuje się ks. Piotrowi Skardze, a melodię wzięto z poloneza koronacyjnego króla Władysława IV. Kolędy i melodie do nich tworzyli artyści ludowi, jak i też uznani poeci i muzycy. Popularną kolędę „Bóg się rodzi”, do melodii w rytmie poloneza, napisał Franciszek Karpiński. Na zakończenie wysłuchajmy słów kolędy: „W Dzień Bożego Narodzenia radość wszelkiego stworzenia: ptaszki w górę podlatują, Jezusowi wyśpiewują, wyśpiewują. Słowik zaczyna dyszkantem, szczygieł mu wtóruje altem; szpak tenorem krzyknie czasem, a gołąbek gruchnie basem, gruchnie basem”. A zatem w dzień Bożego Narodzenia radujmy się i całym stworzeniem i kolędujmy Małemu.