U Matki pięknej miłości

W niedzielę, 25 maja słyszeliśmy w liturgii mszalnej słowa Jezusa: „Nie zostawię was sierotami”. Tylko miłość może nas uchronić przed bolesnym poczuciem sieroctwa. Chrystus nas tak umiłował, że swoje życie oddał za nas, a nie ma większej miłości, gdy ktoś oddaje życie swoje za drugiego człowieka. Chrystus niesie nadzieję, nawet wtedy gdy sieroctwo w ziemskim wymiarze puka do naszych drzwi. Bóg postawił przy nas nasze Mamy, abyśmy mogli doświadczyć tej bezgranicznej, bożej miłości w naszym ziemskim domu.
W duchu dziękczynienia za tę miłość, za nasze Mamy, w przeddzień Dnia Matki w Polsce wyruszyliśmy w niedzielę, 25 maja na pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej na Longi Island. Organizacją tego wyjazdu zajął się Katolicki Klub Dyskusyjny pod przewodnictwem pani Danuty Chmiel. A pielgrzymi byli z różnych zakątków metropolii nowojorskiej. Stanęliśmy razem do sprawowania Mszy św. w intencji naszych Mam na najwyższym wzniesieniu Long Island, u stóp olbrzymiej statuy Matki pięknej miłości. Nad nami nieskazitelny błękit nieba, a w oddali bezkres oceanu, a w naszych sercach wspomnienie naszych Mam, które niejednokrotnie kropelkami łez spływało po policzkach. Po Mszy św. dzieci z parafii św. Krzyża przedstawiły piękny, ściskający za serce program słowno – muzyczny poświęcony naszym Mamom.
Następnie wyruszyliśmy na wzgórze różańcowe, gdzie idąc ścieżkami odmawialiśmy różaniec w intencji Mam żyjących tu na ziemi. Tak wiele potrzebują one łaski i mocy bożej, aby dobrze wypełnić to piękne powołanie. Poszczególne tajemnice różańcowe odmawiali przedstawiciele różnych parafii, w imieniu dzieci modlitwę prowadził Piotruś z Maspeth. Zaś na lesistych stacjach drogi krzyżowej śpiewaliśmy litanię loretańską w intencji naszych Mam, które odeszły do wieczności. Ich miłość wymagała ciągłego poświęcenia. Nie żałowały tego, dźwigały krzyż codziennego utrudzenia, aby ich dzieciom nie zabrakło codziennego chleba i nieba błękitu.
Ogarnięci pięknem majowej przyrody, napełnieni pokojem rodzącym się z modlitwy, ogarnięci miłością Boga i naszych Mam wracaliśmy pełni radości do naszych domów. Małe dzieci tuliły się w ramionach swoich mam, a niektórzy z dorosłych spoglądali w błękitne niebo wieczornej pory i czuli dotyk miłości matczynej, która w mocy Chrystusa wiecznie trwa.
