Światło pośród ciemności

W wigilię Bożego Narodzenia nawet, gdy nocne niebo zaciągnięte jest ciemnymi chmurami i sypie gesty śnieg nasze serca wypełnia jasność i radość innego rodzaju. Rodzi się ona, gdy złączeni wzajemną miłością zasiadamy do wigilijnego stołu. Bierzemy biały opłatek i wyciągamy rękę do bliźniego z najlepszymi życzeniami. Śpiewamy kolędę, która mówi skąd ta radosna jasność: „Gdy się Chrystus rodzi i na świat przychodzi, /Ciemna noc w jasności promienistej brodzi; /Aniołowie się radują, pod niebiosy wyśpiewują;/ Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo”. W tej świętej nocy nie może zabraknąć pasterki. Pamiętam ją z lat dzieciństwa.

Do kościoła parafialnego mieliśmy ponad cztery kilometry. Szliśmy przeważnie polami i lasami. Nawet gdy było bardzo dużo białego śniegu, to gęsta ciemność rozmazywała drogi. Szliśmy z latarkami, czasami ktoś miał płonącą pochodnię, od czasu do czasy iskrzyły się zimne ognie. Te światełka rozsypane po bezkresnych ośnieżonych polach zdążały w jednym kierunku – do parafialnego kościoła. Im bliżej byliśmy świątyni, tym było jaśniej. Aż w końcu wchodziliśmy do kościoła, ogarniała nas wtedy ogromna jasność. W kościele paliły się wszystkie światła. A najjaśniejsze były te ze stajenki betlejemskiej. Kapłan odczytywał fragment Ewangelii, który jeszcze raz wskazywał na źródło nieziemskiego światła i nieziemskiej radości. Do pasterzy pilnujących owiec na betlejemskich pastwiskach anioł powiedział: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu; dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan”.

Wędrowanie do parafialnego kościoła na pasterkę kojarzy mi się z oczekiwaniem, czy raczej zdążaniem ludu Bożego na spotkanie z Mesjaszem, który się narodził w Betlejem. Każdy zdążał do swojego Betlejem, które w Chrystusie stało się wspólnym Betlejem. Bardzo często człowiek wędrował niejako po omacku, rozświetlając sobie drogę różnymi lampami, pochodniami. Nie znając Bożego objawienia zawartego na kartach Biblii rozpoznawał Boga z Jego dzieł. Patrząc na wspaniałość i piękno świata oddawał cześć Bogu i szukał Jego obecności i bliskości na różne sposoby. I w tym szukaniu mylił nieraz stworzenie ze Stwórcą i oddawali cześć słońcu, gwiazdom, drzewom. Każda religia wskazywała na swój sposób drogę prowadzącą do Boga. Aż w końcu Bóg wkroczył namacalnie w historię człowieka. A człowiek zapisał to na kartach Starego Testamentu. Słowa te wychylają się daleko w przyszłość i zapowiadają przyjście na świat szczególnej jasności, szczególnego światła. Mówi o tym prorok Izajasz: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele”. Tej światłości nie można zamknąć w jednym słowie, dlatego prorok Izajasz nadaje jej różne imiona: „Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”. Jakże łatwo pobłądzić, potknąć się w ciemności. Przyjdzie jednak światłość, która wskaże człowiekowi jasny cel i poprowadzi do niego bezbłędną drogą.

Zapowiadana jasność zapłonęła nad Betlejem, gdzie aniołowie wyśpiewywali pieśń radości: „I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: ‘Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie’”. Ta sama światłość ogania nas, gdy zasiadamy do stołu wigilijnego, gdy zdążamy na pasterkę. Aby jednak to światło zapłonęło w naszym sercu i stał się cud naszego zbawienia winniśmy otworzyć swoje serca i dusze i napełnić się światłością spływającą z nieba. Okres świąteczny jest szczególnym i błogosławionym czasem, aby to uczynić. W urzeczywistnianiu tego cudu mogą na okazać się użyteczne wskazania w jednej z gazetek parafialnych, ujęte w formie dziesięciu przykazań:

  1. Nie będziesz zapominał o Chrystusie, świętując Boże Narodzenie.
  2. Przygotujesz swoją duszę na Boże Narodzenie, bacząc aby prezenty nie utrudniły ci tego.
  3. Nie będziesz zastępował Chrystusa Dziadkiem Mrozem, odzierając te dni z prawdziwej duchowej realności.
  4. Nie będziesz męczył w tych dniach sprzedawców, listonoszy swoimi narzekaniami i wymaganiami.
  5. Wraz z prezentem ofiaruj samego siebie, a wtedy twój dar pomnożony się i stanie się czymś bezcennym dla obdarowanych.
  6. Nie będziesz oceniał prezentów według ich wartości materialnej. Cenniejsza od srebra i złota jest zawarta w nich miłość.
  7. Nie będziesz zapominał o potrzebujących. Nakarm głodnego i przyodziej zmarzniętego.
  8. Nie zapominaj o kościele. Nabożeństwa w nim odprawiane pozwolą nam odkryć prawdziwe znaczenie tych świąt.
  9. Stań się jak małe dziecko. Nie tyle w radosnym przeżywaniu tych dni ile całkowitym zaufaniu Bogu, bowiem wiara i zaufanie otwierają nam drogę do nieba.
  10. Oddaj serce Chrystusowi. Na liście świątecznych spraw umieść Go na pierwszym miejscu.

A przede wszystkim nie zapominajmy o najważniejszym. Pewnego razu studenci zadali pytanie znanemu teologowi protestanckiemu Karlowi Barth’owi: „Który z teologicznych tematów, nad którymi pan pracował jest najważniejszy”. Profesor na chwilę przymknął oczy, zadumał się, po czym odpowiedział: „Najważniejszą kwestią teologiczną jest ta prawda: ‘Jezus kocha mnie, jestem tego pewien, bo poucza mnie o tym Biblia’”. Święta uświadamiają nam, że z miłości do nas Bóg zstąpił na ziemię, aby nas zbawić. A zbawienie staje się naszym udziałem, gdy na miłość Bożą odpowiadamy naszą miłością.

Kurier Plus, 2010 r.