|

Środa Popielcowa

Środa Popielcowa rozpoczyna Wielki Post, 40-dniowy okres przygotowania do najważniejszych świąt chrześcijańskich, świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Prawda o zmartwychwstaniu Jezusa jest fundamentem naszej wiary. Św. Paweł w liście do Koryntian pisze: „Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby wasza wiara i próżne nasze przepowiadanie”. Do przeżycia tej najważniejszej prawdy wiary konieczne jest odpowiednie przygotowanie, które koncentruje uwagę na naszym duchowym wymiarze, na tym, co wieczne i nieprzemijające. Świat materialny jest tak kuszący, a nasza cielesność jest tak zachłanna na uroki materialnego świata, że może przesłonić nam to, co w nas wieczne i nieśmiertelne. Przed złudnym zauroczeniem materialnego świata przestrzegają nas nie tylko słowa nauk wielkopostnych, ale także wymowny obrzęd posypania głów popiołem w Środę Popielcową. Wraz ze szczyptą popiołu spadającą na naszą głowę słyszymy słowa: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Te słowa spełniają się w całej rozciągłości w życiu człowieka, o którym prorok Jeremiasz mówi: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce”. Popiół przypomina, abyśmy zwrócili się ku Panu i uratowali, to co w nas najważniejsze. Przypomina o tym druga formuła wypowiadana przy posypaniu głów popiołem: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. To prawda, że jesteśmy prochem, ale gdy ten proch nawróci się i zaufa Bogu, wtedy ocali to co w blaskach zmartwychwstałego Chrystusa rozpromieni nasze życie cudownymi kolorami wieczności. Możemy powiedzieć, że przez atmosferę powagi, postu i wyrzeczenia Środy Popielcowej przebija jasny promyk, który ukazuje najgłębszy sens naszych wielkopostnych praktyk pokutnych .

Zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty, umartwienia znany jest w Starym Testamencie, jak i też w innych kulturach i tradycjach, między innymi w starożytnym Egipcie, u Arabów i w Grecji. W pierwotnym Kościele był zwyczaj, że grzesznicy rozpoczynali publiczną pokutę obrzędem posypania głów popiołem. Zaś w kontekście Wielkiego Postu, przygotowania do świąt Wielkanocnych popiół pojawił się w liturgii w VIII wieku. Zaś pierwsze dokumenty mówiące o święceniu popiołu w kościele pochodzą z X wieku. W 1091 r. papież Urban II wprowadził ten zwyczaj jako obowiązujący w całym Kościele. W tym też czasie ustalono, że popiół do posypywania głów wiernych ma pochodzić z palm poświęconych w Niedzielę Palmową poprzedniego roku. Palmy z Niedzieli Palmowej przypominają triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Tłumy witały Go jak króla, rzucając pod Jego nogi gałązki palm. Jakże ulotna była to chwała. Znakiem tej ulotności jest popiół z gałązek palmowych. Prawdziwa chwała Jezusa objawiła się w Jego zmartwychwstaniu, do którego prowadziła miłość, wyrzeczenie, cierpienie i krzyż. Popiół przestrzega nas przed upatrywaniem istoty swego życia w tym, co przemijające, ulotne i złudne i przynagla nas do zwrócenia większej uwagi na to co trwa wiecznie. W takim przeżywaniu obrzędu posypania głów popiołem pomaga atmosfera panująca w świątyni. W kościele nie ma kwiatów. Dominuje kolor fotelowy, kolor pokuty. Wyeksponowany krzyż skupia naszą uwagę na zbawczej Męce Chrystusa. Całości dopełniają przejmujące pieśni wielkopostne. W Środę Popielcową, w liturgii słowa św. Paweł woła: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem”. A Ewangelia wskazuje trzy zasadnicze drogi prowadzące do pojednania z Bogiem: jałmużna, modlitwa i post.

Prawo kościelne wprowadza pewne regulacje odnośnie przeżywania Środy Popielcowej. Tego dnia obowiązuje wiernych wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych (od 14. roku życia) i post ścisły (między 18 a 60. rokiem życia), czyli ograniczenie ilość posiłków do trzech: jednego do syta oraz dwóch skromnych. Tak jest dzisiaj. Inaczej było, gdy wspominam post moich dziadków. W przeddzień Środy Popielcowej szorowano bardzo dokładnie wszystkie garnki, miski, kubki, patelnie, aby nie pozostała w nich nawet odrobina tłuszczu zwierzęcego, a nawet mleka. Przez cały Wielki Post nie spożywano mięsa, tłuszczów i nabiału, tylko chleb, ziemniaki, groch, kapustę, cebulę, kompoty z suszonych owoców, śledzie. Do kraszenia tych potraw używano oleju, najczęściej wyciskanego z ziaren lnu lub konopi. Smak tego oleju do dziś pamiętam. Dziadkowie wspominali o bardzo ważnej potrawie tego okresu jakim był żur, który w mojej wsi nazywano sołduchą. O ile sobie przypominam to przygotowywano ją z mąki gryczanej, jaglanej, pszennej lub żytniej. Mąkę mieszano z wodą, dodawano zakwasu i czekano aż się wszystko zakwasi. Po części sfermentowaną papkę gotowano i po przyprawieniu sołducha była gotowa. W Środę Popielcową niektórzy „suszyli” cały dzień, to znaczy nic nie jedli. Tak diamterlana zmiana w diecie była bardzo wymownym i sugestywnym znakiem rzeczywistości religijnej- zaczyna się bardzo ważny czas czekania i przygotowania na najważniejsze wydarzenie w dziejach świata.

W tradycji ludowej nie brakowało w Środę Popielcową elementów wesołości. Szczególnie młodzież, jakby nie mogła jeszcze w tym dniu wyhamować rozpędu zapustowego. A na te zbytki było przyzwolenie ludowej tradycji, bo ostatecznie Środa Popielcowa, to nie dzień żałoby, ale początek przygotowania do bardzo radosnego wydarzenia, jakim było zmartwychwstanie Jezusa. Ks. Jędrzej Kitowicz pisał: „Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach, chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne mater klasy; tak zaś to sprawnie robili, że tego osoba dostająca nie czuła, bo to pulgastwo było uwiązane na sznurku lub nici, do końca której była przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wędka, więc chłopiec do takich figlów wyćwiczony, byle się dotknął ową szpilką sukni, raz i figla na osobie zawiesił. A ta ni o czym nie wiedząc, pięknie przybraną i wiele razy będąc dystyngowaną postępowała w kościół z dobrą miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła, którym się i sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumienić musiała”. Do swoich figli używali także popiołu. Wspomniany ks. tak pisze: „Nie fatygując księży swawolna młodzież sama popiół sobie rozdawała, trzepiąc się po głowach workami popiołem napełnionymi albo też wysypując zdradą jedna drugim obojej płci na głowy pełne miski popiołów”.