Plon niesiemy, plon!

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, inaczej Matki Bożej Zielnej rozpoczyna okres dożynkowy. Oprócz zielnych wiązanek rolnicy przynoszą do kościoła wieńce dożynkowe, aby podziękować Bogu za szczęśliwie ukończone żniwa i zebrane plony ziemi, od których zależy dostatek domu. Żniwa były bardzo ważnym wydarzeniem w rocznym cyklu pracy na roli. O ich rozpoczęciu przypominały ludowe przysłowia: „W lipcu się kłosek korzy, że niesie dar boży, ale najpierwsza Małgorzata sierp w zboże założy”. „Wraz ze Szkaplerzną Matką idź na zagon z czeladką”. Jednak o konkretnym dniu rozpoczęcia żniw decydował gospodarz, który w dniach i świętej Małgorzaty i Matki Bożej Szkaplerznej, gdy obeschła rosa, wychodził na pole i sprawdzał twardość ziarna w kłosie. I gdy zboże było dojrzałe, to rozpoczynano żniwowanie w wybrany dzień, który uważano za szczęśliwy. Do tych dni należała sobota. Dzień poświęcony Matce Bożej był jak najbardziej odpowiedni na rozpoczęcie najważniejszych prac polowych. Trzeba było w tym dniu ukosić, chociaż jeden dziesiątek zboża. W niektórych regionach kraju proszono kapłana, aby pobłogosławił i pokropił święconą wodą odświętnie ubranych żniwiarzy, kosy, sierpy, młotki i osełki.
Z bożym błogosławieństwem i świadomością opieki Matki Bożej rozpoczynano żniwa. Nie przeszkadzało to w przestrzeganiu niektórych zwyczajów żniwnych, które niejako ocierały się o zabobon. Przed rozpoczęciem koszenia, w jednym z narożników pola kładziono chleb na serwecie, aby zapewnić dobrą mąkę z koszonego zboża. Zaś pierwsze ścięte źdźbła zboża układano na polu w kształt krzyża, który był widzialnym znakiem obecności Boga w żniwnym utrudzeniu. Czasami, pierwszy mały snopek przynoszono do domu i kładziono pod obrazem, gdzie pozostawał aż do czasu zwózki zboża do stodoły. Miało to chronić zabudowania gospodarskie przed uderzeniem pioruna. Czas żniwowania to czas znojnej pracy. Mimo utrudzenia na polach szczególnie wieczorem można było usłyszeć nie tylko krzyk przepiórki, ale i śpiew żniwiarzy. Najczęściej żniwowała cała rodzina, szczególnie, gdy zboże koszono kosą. Najczęściej gospodarz, jeśli nie miał parobków kosił zboże na ścianę a żona podbierała ścięte zboże i wiązała powrósłem w snopki. Do robienie powróseł i znoszenia snopków angażowano dzieci. Dzieci grabiły ściernisko lub zbierały do koszyka kłosy. Nic się nie mogło zmarnować.
Najprzyjemniejszą porą żniwnego dnia było późne popołudnie, gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Składano wtedy snopy w dziesiątki, mendle lub kopy i z radością owocnie przeżytego dnia wracano do domu na spoczynek. Zaś najradośniejszym dniem żniwowania był dzień przygotowania tak zwanej przepiórki, która była znakiem zakończenia żniw. Na polu zostawiano garść nieściętego zboża i wiązano końce kłosów, tworząc w ten sposób coś w rodzaju słomianej czapki. Pod tą czapką, na kamieniu kładziono kromkę chleba, który był pokarmem dla ptaków, w tym także przepiórek. Oskar Kolberg tak opisywał przepiórkę w XIX wieku: „Wracają do zostawionej garści stojącego zboża, otaczają je w koło i śpiewają stosowne pieśni, wyrywając spośród niego wszelki chwast, co znaczy jak się wyrażają: plić brodę. Następnie jedna ze starszych kobiet, wziąwszy i skręciwszy wszystkie kłosy w jedno, zwraca je ku ziemi i zawija w środek brody: poczem dziewczęta zawiązują całą tę garść wstążką i ubierają kwiatami. Dopełniwszy tego odchodzą, pozostawiając ową brodę w polu, na pastwę ptactwa i myszy, jako ofiarę: inaczej zwierzęta te mściłyby się i wielką w gumnach robiłyby szkodę”. Przepiórkę pozostawiano na polu aż do jesiennej orki.
Przepiórka była nie tylko znakiem zakończenia żniw, ale także rozpoczęcia wielkiego dziękczynienia za zebrane plony, głównie plony zbóż. Zaczynał się czas dożynek, które nazywano także obrzynkami, okrężnem lub wieńcowem. Ta ostania nazwa nawiązuje do wieńca dożynkowego z plonów ziemi, który był najważniejszym atrybutem dożynkowego świętowania. Zygmunt Gloger polski historyk, archeolog, etnograf, folklorysta, krajoznawca tak pisze o dożynkach: „Są podania, że za ukończone pomyślnie żniwa dawni Słowianie odbywali dziękczynienia bóstwu, połączone z igrzyskami narodowemi i opiewaniem czynów bohaterskich, zamożności i dokonanych prac rolnych gospodarza, którego niwę sprzątnięto i który sąsiadom swoim biesiadę z tego powodu wyprawił. Tak, więc dożynki i okrężne, zwane inaczej w różnych stronach Polski „wyżynkami”, „obrzynkami”, „zarzynkami” lub „wieńcem”, uroczyście i wszędzie po dworach ziemian polskich do ostatnich czasów obchodzone, należą do charakterystycznych i najpiękniejszych obrzędów rolniczych narodu polskiego i są zabytkiem obyczajowym pierwotnego rolnictwa Polan nad Wisłą i Wartą, od których obyczaj ten przejmowały plemiona pruskie i litewskie”.
Dziękczynienie za plony ziemi są znane prawie we wszystkich kulturach. Starożytni Grecy obchodzili dożynki na cześć Demeter, bogini płodności, rolnictwa i urodzaju. Starożytni Rzymianie dożynkowe świętowanie kierowali ku Consusowi, bożkowi opiekującemu się ziarnem zgromadzonym w spichlerzach. Żydzi świętowali dożynki w dniu Pięćdziesiątnicy oraz w święto Namiotów. W Stanach Zjednoczonych dzień Dziękczynienia świętuje się, wspominając pierwsze zbiory osadników europejskich na ziemi amerykańskiej. Można powiedzieć, że od samych początków człowiek kierował swoje dziękczynienie do Boga, Stwórcy wszystkiego, którego na początku odnajdywał niejako po omacku. Błądząc, nazywał Go imionami bożków pogańskich. Oświeceni bożym objawieniem zawartym na kartach Biblii poznajemy prawdziwego Boga i do Niego kierujemy nasze dziękczynienie. Z kart Biblii i tradycji poznajemy Maryję, jako szczególną naszą orędowniczkę, stąd też jest Ona tak mocno obecna w naszym dożynkowym dziękczynieniu.
W Polsce dożynki, w obecnym kształcie obchodzono już w XVI. Wtedy to powstały msze wotywne z błogosławieństwem plonów. Właściciele majątków urządzali dla żniwiarzy, w ramach podziękowania za dobrą pracę poczęstunek, zabawy i tańce. Franciszek Salezy Dmochowski w roku 1807 pisał: „Gdy przyszła gromada z wieńcem po ukończeniu żniw, przyjął ją ojciec wraz z matką na ganku dworskim, a potem gromada weszła do wielkiej sali na dole i tam ochoczo tańcowała do późnej nocy”. Pod koniec XIX wieku, na wzór dożynek dworskich zaczęto urządzać dożynki chłopskie. Bogaci gospodarze wyprawiali je dla swych domowników, rodziny, parobków i najemników. Najczęściej wieniec dożynkowy niesiono do kościoła, a następnie, po poświeceniu, udawano się w uroczystym pochodzie do gospodarza dożynek, śpiewając po drodze pieśni religijne i dożynkowe, w których powtarzał się refren:
Plon niesiemy plon,
w gospodarza dom!
Żeby dobrze plonowało,
po sto korcy z ziarna dało.
Plon niesiemy, plon!
Poświęcone wieńce przechowywano w stodole do następnego roku. Wykruszano z niego ziarna i mieszano z ziarnem siewnym. Tak dzisiaj, jak i dawniej wieńce dożynkowe mają różny kształt. Są nieraz wspaniałymi dziełami sztuki ludowej, w których treść religijna splata się ze sprawami codziennego życia. Przechowuje się je bardzo często, jako dzieła sztuki, w specjalnych pomieszczeniach parafialnych lub gminnych. Tradycja dożynek w naszym narodzie jest bardzo żywa. Urządza się dożynki parafialne, gminne, wojewódzkie, krajowe. Mimo różnic zewnętrznych, istota świętowania pozostaje ta sama: dziękujemy Bogu za chleb, który jest symbolem wszelkich darów otrzymywanych od Niego, zarówno tych duchowych jak i materialnych. Pięknie to ujmuje pieśń dożynkowa z moich rodzinnych stron:
„Dobrze obrodziło zboże tego roku.
Świętują rolnicy i ojczyzna cała,
Dobrych gospodarzy dziś sobie wybrała.
Ten zbożowy wieniec z dumą podajemy
I szczęścia, i zdrowia z serca winszujemy.
Błogosław nam, Panie z wysokiego nieba,
Aby nam już nigdy nie zabrakło chleba”.
