Oktawa Bożego Ciała

Uroczystość Bożego Ciała należy do najważniejszych uroczystości Kościoła katolickiego. Z tej też racji od wieków miała tak zwaną oktawę tzn. obchodzono ją przez kolejne osiem dni. W roku 1955, w ramach reformy liturgicznej zniesiono oktawę Bożego Ciała w całym kościele, ale na prośbę Episkopatu Polski w naszym kraju został zachowany zwyczaj obchodzenia oktawy z procesją. Procesje eucharystyczne w dawnej oktawie Bożego Ciała to bardziej zwyczajowe, niż liturgiczne zachowanie oktawy. Zmiany w prawie liturgicznym kościoła nie miały większego wpływu na zewnętrzny kształt obchodzenia oktawy w polskiej tradycji. Tak też było po kolejnej reformie liturgicznej w roku 1969, kiedy to pozostawiono tylko dwie oktawy: Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Dawniej przez osiem dni oktawy Bożego Ciała nie wykonywano poważniejszych prac polowych. Na straży tego niepisanego prawa stało ludowe porzekadło: „W Boże Ciało z boską chwalą/ słowo nam się chlebem stało, / nie tnij zboża ni kapusty, /bo odnajdziesz w niej rdzeń pusty”. W latach mojego dzieciństwa w dniach oktawy wykonywano prace polowe, chociaż w ograniczonym wymiarze, bo trzeba było się przygotować do wieczornej Mszy św. oraz związanej z nią uroczystej procesji wokół parafialnego kościoła. Procesje były uroczyste nie tyle ze względu na zewnętrzny splendor o ile ze względu na Najświętszy Sakrament niesiony przez kapłana. W dawnych czasach, a nawet po II wojnie (dla wielu to także dawne czasy) w niektórych regionach Polski były dwie procesje w ciągu dnia: rano i wieczorem. Dzisiaj jest tylko jedna i to często ograniczona do ostatniego dnia oktawy Bożego Ciała.
W Majdanie Sopockim, mojej rodzinnej parafii, w czterech rogach placu przykościelnego, zwanego cmentarzem przykościelnym były postawione kamienne kapliczki, które na czas oktawy mieszkańcy poszczególnych wiosek pięknie stroili kwiatami i zielenią. Wioski współzawodniczyły ze sobą, która z kapliczek jest piękniej udekorowana. Pachniało kwiatami i zielenią, a czasami lipowym miodem, a to za sprawą lip, które rosły wokół kościoła. Gdy lipy pospieszyły się z kwitnieniem, a Boże Ciało opóźniło się, to w czasie oktawy na kwitnących lipach uwijały się pracowite pszczoły. Śpiewom procesyjnym akompaniował brzęk pszczół i świergot ptaków w gałęziach drzew. W procesji z Najświętszym sakramentem dziewczynki w pierwszokomunijnych strojach sypały kwiaty a ministranci w kolorowych pelerynkach rozdmuchiwali rozżarzone węgielki w kadzielnicy. A czynili to z tak wielkim zapałem jakby chcieli zadymić i podpalić cały świat. W procesji niesiono obrazy i feretrony. Śpiewano pieśni ku czci Najświętszego Sakramentu w tym także pieśń według słów poety Franciszka Karpińskiego:
„Zróbcie mu miejsce, Pan idzie z nieba,
Pod przymiotami ukryty chleba!
Zagrody nasze widzieć przychodzi
I jak się Jego dzieciom powodzi.
Otocz Go w koło rzeszo wybrana,
Przed twoim Panem zginaj kolana,
Pieśń chwały jego śpiewaj z weselem,
on twoim Ojcem, on przyjacielem.
Nie dosyć było to dla człowieka,
Że na ołtarzu, co dzień go czeka;
Sam ludu swego odwiedza ściany,
Bo nawykł bywać między ziemiany.
Uściełajcie Mu kwiatami drogi,
Którędy Pańskie iść będą nogi.
Okrzyknijcie to na wszystkie strony”.
Najbardziej uroczysty i najbogatszy w przeżycia jest ostatni dzień oktawy. W tym, bowiem dniu święci sie wianki z ziołami. W ludowej tradycji zioła odgrywały ogromną rolę. Mieszkańcy wiosek znajdowali na łąkach, polach i w lasach odpowiednie zioła na każdą dolegliwość ciała i duszy. To była taka wielka boża apteka, do której nie trzeba było recepty i pieniędzy, tylko odrobina znajomości i zaprzyjaźnienia się z naturą i ziołami. Jeśli brakowało nam tej wiedzy, to prawie w każdej wiosce byli zielarze, którzy służyli pomocą w tym względzie i przygotowywali odpowiedni zestaw ziół. Bardzo często zielarze strzegli swojej wiedzy i przekazywali ją swoim dzieciom. W mojej wiosce Oseredek zagubionej pośród roztoczańskich lasów było się narażonym na ukąszenie jadowitej żmii. Ale dla mieszkańców mojej wioski nie było to groźne. Po ukąszeniu trzeba było szybko obwiązać opaską nogę lub rękę powyżej ukąszenia i udać się do Dardzichy, która miała skuteczne zioła na jad żmii. Patrzono na nią trochę jak na czarownicę, ale na taką dobrą, która pomaga. Ziołom przypisywano także symboliczne i magiczne znaczenie. Macierzanką przyozdabiano becik niemowlęcia niesionego do chrztu. Rozmaryn był symbolem miłości, wierności i nieśmiertelności, dlatego nie mogło go zabraknąć na sukni ślubnej. Dostał się także do pięknej piosenki „O mój rozmarynie”. Lista takich ziół jest długa. Niektóre z nich znajdą się w wiankach święconych w ostatni dzień oktawy Bożego Ciała. Nabierają one wtedy innego, głębszego znaczenia. Stają sie symbolem ludzkiej pracy, którą uświęca zjednoczenie z Chrystusem Eucharystycznym. W oktawie Bożego Ciała Chrystus w sposób szczególny obdarza nas swymi łaskami. A zatem nie możemy przegapić tej okazji uświęcenia naszej pracy i nas samych.
Jako małe dziecko z mama lub tatą oraz rodzeństwem wybierałem się do lasu, na łąki lub pola po zioła na wianki. A gdy na tyle podrosłem, że odróżniałem kopytnik od rozchodnika rodzice posłali mnie wraz rodzeństwem po zioła. Na suchy i piaszczystych miejscach zrywaliśmy rozchodnik, który w medycynie ludowej był stosowany przy leczeniu nadciśnienia tętniczego, miażdżycy i schorzeń skór. Kopytnik zaś rósł w lesie na podmokłych terenach i był tak podobny do innych roślin, że nieraz trudno było go zidentyfikować. Kopytnik stosowano w medycynie ludowej z wielką ostrożnością, bo jest rośliną trującą. Może doprowadzić do poronienia. Zaś dodany do alkoholu powoduje nudności i wymioty i może pijakowi raz na zawsze obrzydzić alkohol. Właściwości lecznicze ma także macierzanka tymianek, rumianek, jaśmin, kwiat białej róży, kwiat lipy, mięta. Ta ostatnia miała według ludowych wierzeń znaczenie magiczne. Jej napar miał odganiać złe myśli, a zawiązana na supełki w jedwabiu i włożona do łóżka zapewnić ma wierność małżeńską. Zaś grzmotnik zawieszony w stodole miał chronić przed uderzeniem pioruna. A na „rzucony zły urok” skutecznym miało być czarcie żebro. Widzimy, że nawet na wymyślone problemy było także odpowiednie zioło. Obok tych wymienionych ziół, w wiankach można było znaleźć wiele innych.
Wianki przechowywano przez cały rok. Jako poświecona rzeczy nie mogły być wyrzucone. Po roku można było je spalić. Najczęściej jednak nie było, co palić, bo wcześniej były wykorzystane do różnych celów: leczniczych, jak i też obrzędów magicznych. Chociaż w obrzędach wyglądających na zabiegi magiczne nie jesteśmy w stanie dokładnie określić granicy między magią a autentyczną wiarą w Boga. Używanie rzeczy, ziół, na których spoczęło boże błogosławieństwo może być znakiem zawierzania Bogu całego naszego życia w różnych jego wymiarach. Po przyjściu z kościoła wianki wieszało się w domach i obejściu. Kładziono je najczęściej za świętymi obrazami, nad oknami i drzwiami. Przypominały o bożym błogosławieństwie, które przez znak poświęconego wianka zagościło w naszym domu. W niektórych regionach Polski zioła z wianków kładziono na rozjarzonych węglach i okadzano dom oraz całe gospodarstwo, jako zabezpieczenie przed złymi mocami. Z ziół robiono napar, jako lekarstwo na różne choroby, podobnie w tym celu okadzano chore zwierzęta. Wierzono, że zioła z wianków chronią przed burzą, uderzeniami pioruna i pożarem, szkodnikami na polach a także przed czarami i urokami. Chronią dom od kłótni, swarów i od ognia.
