Nowojorska Królowa

W październiku we wszystkich kościołach rozbrzmiewa donośniej modlitwa różańcowa. W parafii Matki Bożej Częstochowskiej i św. Kazimierza w Brooklynie ta modlitwa wznosi się nie tylko w październiku, ale w każdą niedzielę. Przed główną Mszą wierni odmawiają różaniec. Nastrojową ciszę przepięknej świątyni dopełniają melodyjne słowa: Zdrowaś Maryjo…. Brzmią one szczególnie przejmująco, bo są wypowiadane w obliczu Pani Jasnogórskiej, której poświęcono tę świątynię ponad sto lat temu. I od tego czasu nie milknie w niej modlitwa różańcowa. Pierwsi emigranci zakładali tę parafię i budowali kościół, zawierzając to ogromne dzieło Matce Bożej Częstochowskiej. Zaprosili niejako Jasnogórską Panią, aby im królowała nie tylko w świątyni, ale ogarnęła matczyną opieką ich domy, ulice, całe rodziny. Można powiedzieć, że wszystko zawierzyli Matce Bożej. Dlatego też ten skrawek nowojorskiej ziemi jest szczególnym dziedzictwem Królowej Polski i miejscem szczególnych łask spływających na wiernych. W roku 1980 połączono tę parafię z parafią św. Kazimierza, najstarszą wspólnotą polonijną w Brooklynie. Po tym połączeniu mamy podwójny powód, aby kościół Matki Bożej Częstochowskiej nazywać matką wszystkich kościołów polonijnych w diecezji Brooklyn. Po pierwsze jest to najstarszy kościół w Nowym Jorku pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej i po drugie; po połączeniu z parafią św. Kazimierza jest to najstarsza parafia polonijna w tej diecezji.   

Pewnego dnia podeszła do mnie kobieta i powiedział, że mieszka bardzo daleko i przesiada się trzy razy, aby dojechać na Mszę św. Zapytałem, dlaczego wybrała tę świątynię, przecież po drodze mija inne kościoły polonijne. „Bo tu jest nasza Matka. Tu czuję jej szczególną obecność”- odpowiedziała. Dalej nie pytałem, bo wiedziałem, co ma na myśli. Bo od pierwszej myśli, od pierwszego dokumentu, od pierwszej cegły położonej pod budowę tej świątyni wszystko było poświęcone Królowej Polski. Ta ziemia stawała się świętą ziemią, nie tylko przez trud pierwszych emigrantów, ale przez szczególną obecność Matki Bożej. Od ponad sto lat Matka Boża w cudownym obrazie czeka na swoje dzieci, aby ogarnąć ich matczynymi ramionami.

Innym razem po Mszy św. przyszła do zakrystii piękna ciemnoskóra młoda dziewczyna. Prosiła o błogosławieństwo przed podróżą. Wybierała się do Polski, do Częstochowy. Chciała pokłonić się Matce Bożej Częstochowskiej, niejako w jej jasnogórskim domu. Tu trzeba dodać, że Matka Boża Częstochowska odbiera szczególną cześć wśród ciemnoskórych wyznawców Chrystusa. Obrali ją za swoją Matkę, bo obraz Matki Bożej Częstochowskiej jest ciemny. Każdy z nich jeśli nie śpiewa, to na pewno rozumie słowa pieśni maryjnej: „Czarna madonno”. Ciemnoskórzy wierni okazują swoją miłość do Matki Bożej Częstochowskiej w sposób bardzo spontaniczny. Płaczą, padają krzyżem, dotykają obrazu, przynoszą całe naręcza kwiatów, owoce, a nawet butelki wina, głośno rozmawiają z Matką Bożą, śpiewają a inni biją im brawa. Kiedyś po Mszy św. usłyszałem w kościele cudowny śpiew Ave Maryja. Okazało się, że to znana ciemnoskóra śpiewaczka przyszła do świątyni, aby wyśpiewać swoje dziękczynienie Matce Bożej Częstochowskiej.

Wśród czarnoskórych wyznawców spora grupa pochodzi z Haiti. Niektórzy z nich mają we krwi polskie geny, rysy europejskie  oraz poprzekręcane polskie nazwiska. Zapewne wielu z nas wie, że na przełomie XVIII i XIX wieku na Haiti wybuchło powstanie czarnej ludności. Napoleon Bonaparte wysłał swoje wojsko, w tym Legiony Polskie do stłumienia rewolty w najbogatszej francuskiej kolonii. Z 5200 legionistów wróciło do Francji tylko 800. Wielu zabiły tropikalne choroby, inni zaciągnęli się brytyjskiej armii kolonialnej, a jeszcze inni przyłączyli się do powstańców. Czterystu z nich osiadło w górskich wioskach południowej części wyspy.

Matka Boża Częstochowska z miłością spogląda z brooklyńskiego ołtarza i wyprasza u swego Syna łaski dla wielokulturowej wspólnoty swoich dzieci, którzy przychodzą do niej, jak do domu swojej Matki.