Niedziela Palmowa

Marcowe słońce coraz wyżej wznosi się nad widnokręgim. Słoneczne promienie nabierają mocy i odważnie stają do walki ze śniegiem. O tej porze spadający śnieg nie cieszy i przez nikogo nie jest pożądany. Wyglądamy słońca, ciepłego deszczu, po którym ogrody zielenieją.

Przed laty wiejską drogą chodziłem do szkoły. Pod nogami topniejący śnieg i kałuże szeroko rozlanej wody. Wraz z kolegami spoglądałem na pola, na południowych ich stokach pojawiały się pierwsze ciemne plamy; śnieg topniał a spod niego wyłaniały się połacie wypoczętej ziemi. Na tych ciemniejących

miejscach pojawiała się nieśmiało pierwsza wiosenna zieleń. Od tej delikatnej zieleni odrywała się jakby grudka szarej ziemi i szybowała ku niebu. Był to skowronek , zwiastun wiosny. Unosił się wysoko nad szarą ziemią pokrytą jeszcze płatami brudnego śniegu i swym śpiewem rozciągał na niebie kolorową tęczę budzącej się wiosny. Była to zapowiedź tego na co z niecierpliwością czekaliśmy. Znudziła nam się zima; śniegi po pas i mróz, który przenikał nasze liche ubrania. Tęskniliśmy za wiosną; za zielonymi polami, łąkami, na których kwitło tyle kolorowych kwiatów i ciemnymi lasami, które stawały się terenem naszej dziecinnej, najpiękniejszej zabawy.

Czekaliśmy kiedy rodzice pozwolą nam zrzucić buty i boso biegać po kałużach wody z wiosennego ciepłego deszczu. W to wiosenne przebudzenie głęboko były wpisane zbliżające się święta Wielkanocne. Tyle w nich piękna i tajemniczości. Na samo ich wspomnienie serce drgało z radości. Do tych świąt przygotowywały nas rekolekcje, na których rekolekcjonista, najczęściej zakonnik w płomienistych słowach malował obraz piekła i nieba. Ukazywał nam drogę prowadzącą do nieba.Było to możliwe bo przy nas był Chrystus potężny w czynie i kochający nas bez końca. Z miłości do nas cierpiał na krzyżu i umarł aby po trzech dniach zmartwychwstać. Zmartwychwstanie przekraczało nasze dziecinne rozumowanie, ale było czymś ogromnie ważnym i ekscytującym. Te wszystkie paschalne przeżycia przekazywała przepiękna liturgia Wielkiego Tygodnia a także różnego rodzaju zwyczaje ludowe. A ponadto towarzyszyły nam takie zwykłe dziecięce nadzieje. Na te święta rodzice starali się kupić nam nowe buty albo ubranie, buty z ubiegłego lata były już za małe. To wszystko sprawiało, że wiosenne oczekiwanie stawało się jednym z najwspanialszych i najpiękniejszych oczekiwań.

Wraz z odchodzącą zimą najczęściej dobiegał końca Wielki Post. Jeszcze tylko tydzień i zakołyszą się wszystkie rezurekcyjne dzwony w parafialnym kościele, będą one tak wczesne jak poranne skowronka śpiewanie, który wraz ze słońcem budzi się ze snu. Rozgłaszać będą wielką i niepojętą radość – Chrystus zmartwychwstał. Ale nim to się stanie jeszcze musimy udać do lasu i znaleźć najpiękniejsze bazie jakie są w Puszczy Solskiej, puszczy mojego dzieciństwa, ułamać gałęzie i zrobić z nich najpiękniejszą palmę. Przed nami Niedziela Palmowa. Bazie te odnajdowywaliśmy na specjalnej odmianie wierzby czy wikliny, te drzewa nazywaliśmy palmami choć nie miały żadnego podobieństwa do prawdziwych palm rosnących w ciepłych krajach. Upodobniło je ich to samo przeznaczenie. Prawie przed dwoma tysiącami lat Jezus wjeżdżał do Jerozolimy tłumy witały Go jak króla.Chociaż nie miał korony i berła to jednak miał moc, której żaden król ziemski nie był w stanie sprostać. Dotykał oczu niewidomych i odzyskiwali wzrok, sparaliżowanym od urodzenia kazał wstać i wziąć swoje łoże, zmarłym kazał wyjść z grobu i wszystko stawało się według Jego woli. Lud widział w nim szczególnego króla, króla którego królestwo przewyższa wszystkie królestwa ziemskie. Dlatego gdy wjeżdżał do Jerozolimy rozścielano na ziemi swoje ubrania a pod nogi rzucano liście zrywane z pobliskich palm. Uradowany zaś tłum wołał: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach”. Tak i my pójdziemy z gotowymi palmami do kościoła i podobnie będziemy wołać, tylko palmy z wyglądu będą inne i Chrystus zjawi się pośród nas w innej postaci. Ale On będzie obecny jak i my będziemy obecni .

Szukając zieleniejących gałązek pokrytych baziami na zrobienie palmy odnajdowywaliśmy w cienistych przepaściach lasu budzącą się wiosnę. W lesie było dużo więcej śniegu aniżeli na polach ale i tam były już miejsca pozbawione śniegu, na których kwitły pierwsze kwiaty. Mieliśmy dla nich swoje nazwy nie zawsze zgodne z naukowym nazewnictwem. Fioletowe przylaszczki tkały przepiękne kobierce nie lękając się bliskości śniegu. Trochę późniejsze zawilce swą nieskazitelną bielą odcinały się od brudnego wiosennego śniegu. Śpiew ptaków układał się już w pełną wiosenną orkiestrę.

Gałązki z baziami czasami byłe już pokryte żółtym pyłkiem, na których uwijały się pracowite pszczoły. Zrywaliśmy te gałązki i przynosili do domu. Były one głównym elementem dekoracyjnym palmy. Do tych gałązek dodawano żywe lub zasuszone kwiaty, farbowane zioła i wiele innych elementów dekoracyjnych. Wielkość palmy była różna. W niedzielę rano wielkie tłumy ciągnęły do kościoła. Gromadziliśmy się poza kościołem. Pachniało ziołami i budzącą się do życia zielenią.

Do zgromadzonych na zewnątrz kościoła wychodził kapłan i witał ich tymi słowami: „Drodzy bracia i siostry, przez czterdzieści dni przygotowywaliśmy nasze serca przez modlitwę, pokutę i uczynki chrześcijańskiej miłości. W dniu dzisiejszym gromadzimy się, aby z całym kościołem rozpocząć obchód misterium paschalnego. Dzisiaj Chrystus wjechał do Jerozolimy, aby tam umrzeć i zmartwychwstać. Wspominając to zbawcze wydarzenie, z głęboką wiarą i pobożnością pójdźmy za Panem, abyśmy uczestnicząc w tajemnicy Jego krzyża , dostąpili udziału w zmartwychwstaniu i życiu.” Następnie kapłan kropił wodą święconą palmy, poczym procesja ruszała do kościoła w czasie ,której śpiewana była odpowiednia na ten czas pieśń. Uroczysta Msza Niedzieli Palmowej jest wprowadzeniem do najważniejszego tygodnia w roku liturgicznym. Wielki Tydzień. Każdy dzień tego tygodnia zwany jest wielkim i przygotowuje do przeżycia tajemnic śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Po zakończonej uroczystości Niedzieli Palmowej, zieleniejącymi drogami wracaliśmy do domu. Palma poświęcona w kościele zajmowała poczesne miejsce i była przypomnieniem tajemnic naszego odkupienia. Z palmą były związane także pewne ludowe przesądy. Zjadało się trzy bazie aby nie bolało gardło. Gałązki włożone za obraz mogły się przydać przy „odpędzaniu” chmur gradowych. Krzyżyki zrobione z tych gałązek i wetknięte w rolę, mogły tak samo chronić przed klęskami, a także przysparzać urodzaju.

Niektóre palmy były przechowywane do następnego roku i przed środą popielcową były palone a popiół z nich był używany do posypania głów w Środę Popielcową.

Kurier Plus, 1996 r.