|

Matka Boska Jagodna

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Najtrudniejszym okresem na wsi był tak zwany przednówek. Rozpoczynał się on w okresie wczesnej wiosny. W gospodarstwach kończyły się zapasy żywności z poprzedniego roku, a pola, sady i lasy nie wydały jeszcze nowych plonów. Sama nazwa „przednówek” znaczy „czas przed nowymi zbiorami”. W dawnych czasach mieszkańcy wiosek przymierali głodem w tym okresie. Nieraz brakowało mąki, kaszy, kapusty, grochu i ziemniaków, które były podstawowymi składnikami pożywienie mieszkańców wsi. Przednówek dotykał także zwierząt gospodarskich, ale dla nich kończył się wcześniej. Gdy tylko trwa się zazieleniła wypędzano bydło na pastwiska. Bywało i tak, że trzeba było pomagać niektórym zwierzętom wyjść z obory, bowiem tak były wychudzone i osłabione marną zimową i przednówkową paszą, czy raczej jej brakiem. A i dla mieszkańców wsi zieleniejące się pola i łąki były dobrymi zwiastunami. Można było coś uzbierać i wrzucić do garnka. Na pastwiskach, na miedzach pojawiał się dziki szczaw, nazywany w moich stronach kwaśnikiem. Można było z niego ugotować jakaś zupę, polewkę. Nawet chwast, jakim była lebioda, po odpowiednim przygotowaniu nadawał się do zjedzenia. W miarę mijania wiosennych dni w polu można było znaleźć coraz to nowe produkty do spożycia: pierwsze ziemniaki, zielone strąki grochu. Na polach dojrzewały także złociste kłosy zbóż. W domach, gdzie głód najbardziej doskwierał, jeszcze przed żniwami zrywano bardziej dojrzałe kłosy, suszono i rękami wykruszano ziarno, które w żarnach mielono na mąkę. A upieczony z niej chleb, czy podpłomyk był radosnym znakiem, że przednówek już się skończył.

Owoce lasu także łagodziły srogość przednówka. Już w maju pojawiały się w lesie pierwsze grzyby. Na Roztoczu pierwszymi grzybami były kurki, które nazywaliśmy kurzymi nóżkami. Jeśli w gospodarstwie była dojna krowa, to ze śmietany i kurek można było przyrządzić pyszną potrawę. Następnie pojawiały się borówki czarne, które nazywaliśmy po prostu jagodami, są także inne nazwy tej rośliny jak czernica, czarna jagoda, czarna borówka. Z jagód można było zrobić pyszne pierogi, jeśli była mąka, Można je było rozgnieść z cukrem, jeśli był cukier lub porostu zjeść bezpośrednio z krzaka. Nie wiele dostarczyły one kalorii, ale ten brak był rekompensowany bogatym zestawem witamin. Jagody miały także właściwości lecznicze, szczególnie w niedyspozycji żołądka. Jagody można było także, po marnych cenach sprzedać i tym sposobem zdobyć pieniądze na podstawowe produkty w gospodarstwie domowym jak sól, cukier, nafta. Jagody były tak ważne, że ludowa tradycja uczyniła niejako Matkę Bożą ich patronką, nazywając święto Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny świętem Matki Bożej Jagodnej.

Był to także wdzięczny temat dla poetów.  Leopold Staff w wierszu „Matka Boska Jagodna” pisze:

„Matka Boska Jagodna, Panienka Maryja
Która owocnym, rodnym drzewom sprzyja
Chodzi po sadzie kwitnącym i śpiewa

Pocałunkami budząc w wiosnę drzewa
Nocą wieśniaczki jej śpiew słyszą we śnie,
Wieść, aby jagód nie jadły przedwcześnie,
Każdą jagodę z ust matce odjętą
Da zmarłym dziatkom Panna w jagód święto…”

Święto Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny zwane świętem Matki Bożej Jagodnej przypomina ewangeliczne wydarzenie, które św. Łukasz opisuje w Ewangelii tymi słowami: „Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: ‘Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana’”.  A wtedy Maryja wyśpiewała jeden z najpiękniejszych hymnów wychwalających Boga, który zaczyna się słowami: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”.

Święto Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny zaczęli obchodzić franciszkanie w roku 1263 na prośbę św. Bonawentury. Obchodzono je 2 lipca, czyli w dzień po zakończeniu oktawy Narodzenia św. Jana. W roku 1389 papież Bonifacy IX polecił obchodzić to święto w całym Kościele katolickim, co potwierdził w roku 1441 Sobór w Bazylei.  W roku 1969 w ramach reformy liturgicznej, papież Paweł VI przesunął obchody tego święta na dzień 31 maja, aby wypadało ono po święcie Zwiastowania Najświętszej Marii Panny (25 Marca), a przed Narodzeniem św. Jana Chrzciciela (24 czerwca), co bardziej odpowiada prawdzie ewangelicznej. Jednak w wielu kościołach uroczystość Matki Bożej Jagodnej obchodzi się do dziś 2 lipca. Jedna z dawnych legend wyjaśnia, dlaczego to święto jest nazwane świętem Matki Bożej Jagodnej. Otóż według legendy Maryja szła do swojej krewnej Elżbiety ścieżkami pośród lasów, pól i skalistych bezdroży. Na drodze spotykała jaszczurki, jadowite węże i skorpiony. Jednak nie mogły one wyrządzić krzywdy Matce Bożej, gdyż blask bijący od Niej oślepiał je. Zmęczona Matka Boża zatrzymywała się w drodze i zrywała do spożycia rosnące tam jagody. I tak tradycja ludowa związała Maryję z jagodami. Dodatkowym powodem tego związania była obfitość jagód w polskich lasach w tym czasie. Tradycja ludowa wprowadziła także pewne jagodowe restrykcje. Otóż w dniu 2 lipca nie wolno było zrywać jagód i innych owoców leśnych, gdyż w tym dniu tyko Maryja miała do nich prawo. Każdy, kto złamał ten ludowy zwyczaj, to nie tylko nie uszanował Maryi, ale narażał się na śmiertelne ukąszenie jadowitej żmii lub innego leśnego gada.

Przed laty wędrowałem przez pola, lasy i łąki na odpust w Krasnobrodzie, obchodzony 2 lipca z racji święta Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, inaczej Matki Bożej Jagodnej. Po drodze zatrzymywałem się rodzicami w cienistych lasach, aby spożyć posiłek, na który składały się najczęściej gotowane jajka, ser, chleb i coś tam jeszcze do chleba. A naokoło jagód było w bród. Wbrew ludowym zakazom nie mogłem się powstrzymać od ich zrywania i spożywania. Ufałem jednak dobroci i wyrozumiałości Matki Bożej, chociaż nie powiem, żmij, to się bałem, bo w naszych lasach było ich pełnio. Odpust w Krasnobrodzie w święto Matki Bożej Jagodnej jest największą uroczystością religijną na Roztoczu, na którą przybywają corocznie tysiące pielgrzymów. Uroczystości odpustowe zaczynają się już 1 lipca wieczorną Mszą św., po czym jest droga krzyżowa i procesja różańcowa do Kaplicy Objawień na wodzie, gdzie jest odprawiana Pasterka Maryjna. Następnego dnia odprawiane są Godzinki, msze św. z sumą odpustową na czele. W wolnych chwilach można przenieść się w czasie, zwiedzając muzeum przedstawiające życie dawnych mieszkańców tych ziem. Można także obejrzeć dziesiątki pięknych wieńców dożynkowych, które przynieśli wierni, aby podziękować Pani Roztocza za plony ziemi.

A teraz kilka zdań o samym sanktuarium maryjnym pośród roztoczańskich lasów obfitujących grzybami i różnego rodzaju jagodami. Jego historia sięga XVII w. Otóż 5 sierpnia 1640 roku 24-letni Jakub Ruszczyk, chory mieszkaniec wsi Szarowola, przybywając w lesie pod Krasnobrodem, odczuł wewnętrzny głos, aby w tym miejscu błagał Boga o zdrowie. W czasie modlitwy usłyszał: „Postaw tu figurę, albowiem tu będzie się chwała Syna mego odprawiała. A na znak tego wiedz o tym, że jesteś już od choroby zwolniony”. Opowieść Jakuba lotem błyskawicy rozniosła się po całej okolicy. Za prawdziwością słów Jakuba przemawiało jego uzdrowienie. Jako wotum wdzięczności za uzdrowienie w miejscu objawień Jakub postawił figurę. Do tego miejsca zaczęli przybywać coraz liczniej wierni. Zostawiali na figurze i drzewach obrazki i wota za otrzymane łaski. W listopadzie 1648 r. do Krasnobrodu przybyli Kozacy Chmielnickiego. Sprofanowali miejsce objawień, zniszczyli obrazki a cenniejsze wota zrabowali. Wiosną, gdy stopniał śnieg mieszkańcy Krasnobrodu na miejscu objawień odnaleźli z wcześniej zawieszonych pamiątek tylko jeden obrazek, przedstawiający Maryję Pannę adorującą Dziecię. Obrazek narażony na zniszczenie przez śnieg, wodę z roztopów, niesprzyjające warunki atmosferyczne, a mimo to był w stanie nienaruszonym. To nadzwyczajne ocalenie obrazka uznano za cud, a sam obrazek za cudowną ikonę.

Wieść o cudownym obrazku dotarła do Katarzyny z Ostrogskich Zamoyskiej, która na miejscu objawień ufundowała drewniany kościółek, w którym umieszczono cudowny obrazek. Jan Sobiepan Zamoyski powierzył to miejsce dominikanom, którzy byli kustoszami w latach 1664-1864. Drewniany kościółek w roku 1673 został spalony przez Tatarów. Cudowny obrazek ocalał. W roku 1680 za sprawą cudownego obrazka doznała łaski uzdrowienia Maria Kazimiera, żona króla Jana III Sobieskiego. Jako wotum wdzięczności ufundowała murowany kościół, a później klasztor. Cudowny obrazek Matki Bożej Krasnobrodzkiej został umieszczony w głównym ołtarzu kościoła. Do sanktuarium maryjnego w Krasnobrodzie ciągnęły olbrzymie rzesze pielgrzymów, którzy doświadczali tu wielu łask. Mając na uwadze dynamiczny rozwój kultu Matki Bożej Krasnobrodzkiej, 4 lipca 1965 roku obrazek wraz z jego powiększoną kopią został ukoronowany.

W miejscu objawień stoi XIX-wieczna kaplica zwana kaplicą „na wodzie” lub „kaplicą objawień”. Pod kaplicą znajdują się źródła wodne. Pielgrzymi piją tę wodę, obywają się nią, zabierają do domów, wierząc, że woda wytryskająca z ziemi, którą w cudowny sposób dotknęła Matka Boża, ma cudowne właściwości.