Krzyż w polskim pejzażu

Zanim ujrzałem świat już dotykało mnie błogosławieństwo krzyża. Moja mama czyniła znak krzyża nad dzieckiem, które nosiła pod sercem, polecając je bożej opiece. Ten sam znak uczyniła nade mną, gdy po raz pierwszy krzykiem witałem cudowny świat. Gdy gaworzyłem w kołysce spoglądał na mnie a ja na Niego Chrystus rozpięty na krzyżu z ściany mojego rodzinnego domu. Rodzice zanieśli mnie do kościoła, gdzie na moją głowę spłynęła woda w kształcie krzyża i zostały wypowiedziane słowa: „Ryszardzie ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. I tak zostałem włączony w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, tajemnicę największej miłości, która dotknęła ludzkość. Tajemnicę miłości Trójedynego Boga, który w swoim Synu zstąpił na ziemię i z miłości do nas umarł na krzyżu, abyśmy mieli pełnię życia, sięgającą wieczności. Znakiem tej przebogatej rzeczywistości duchowej jest krzyż, który na różne sposoby wpisywał się w moje życie i życie mojej Ojczyzny.
Z rodzicami chodziłem do kościoła parafialnego. W miarę zbliżania się do świątyni na błękitnym niebie pojawiał się krzyż. Górował nad całą okolicą. Kościół był najstarszą budowlą w okolicy. Na ten krzyż spoglądali moi dziadowie i pradziadowie. Był on dla nich znakiem wiary, najszlachetniejszych wartości i miłości do ojczystego zagonu. Wrastał głęboko w zimę, którą od wieków uprawiali, przyzywając znakiem krzyża bożego błogosławieństwa. Kreślili ten znak nad pierwszą rozoraną skibą, nad pierwszym ziarnem rzuconym w glebę, nad pierwszą garścią ściętego sierpem zboża. Stawiali krzyże także na swoich polach, aby przywoływać boże błogosławieństwo i wyznać wiarę, że ciężka praca na polu złączona z krzyżem Chrystusa prowadzi ku zmartwychwstaniu. Stawiano krzyże na rozstajnych drogach, gdzie według wierzeń obierały sobie miejsce siły ciemności i zła. Krzyż przypominał, że Chrystus zwyciężył te siły i że w mocy krzyża my także pokonamy zło i śmierć. Krzyż nad grobami naszych bliskich przypomina nam, że oni żyją i że kiedyś ponownie spotkamy się razem w domu naszego Ojca.
W miarę dorastania odkrywałem coraz to nowe krzyże na mojej rodzinnej ziemi. Czytałem na nich napisy, słuchałem opowieści o nich. Historia tych krzyży była nierozdzielnie związana z dziejami mojej ziemi. Były one tak czymś naturalnym w pejzażu moich rodzinnych stron jak słońce na niebie, jak sosny i jodły pnące się ku niebu. Różnego rodzaju epidemie zwane morem, pożary, wojny przetaczały się przez moją wioskę. Stawiano wtedy krzyże błagalne. Nawet, gdy zaraza zdziesiątkowała mieszkańców wsi, to wierzono, że ich błaganie docierało do Boga i zostało wysłuchane, tylko, że w wiecznym wymiarze. Były krzyże jak wotum dziękczynne za otrzymane łaski. Stał także krzyż, który przypominał tragiczny finał sporu dwóch sąsiadów o miedzę. Był on ostrzeżeniem dla tych, którzy zlekceważyli przesłanie miłości posuniętej aż do granic miłowania nieprzyjaciół. W przepaścistych ustępach Puszczy Solskiej z moich rodzinnych stron stoi stary drewniany krzyż. Postawiono go na miejscu gdzie stacjonował i stoczył walkę z moskalami odział powstańców styczniowych. Ten krzyż nie tylko był znakiem śmierci niektórych powstańców, ale znakiem wyzwoleńczej walki polskiego narodu. Walki o polski język, o polskość, o ojczystą tradycję. W tej samej puszczy odwiedzałem z kolegami grób sowieckiego partyzanta. Mieszkańcy mojej wsi nie byli pewni, czy sowiecki partyzant był chrześcijaninem, a mimo to postawili na jego grobie krzyż. Był on znakiem uszanowania człowieka i jego ofiary złożonej w walce z okupantem. Na wzgórzu rezerwatu „Kościółek” stoi także krzyż. Postawiono go na miejscu, gdzie stał zamek obronny zniszczony przez Tatarów. Jednym słowem wszystko to, co najważniejsze w dziejach mojej ziemi ojczystej naznaczone jest krzyżem.
W szkole zapisałem się do harcerstwa i otrzymałem krzyż harcerski. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, a dzisiaj wiem, że ten krzyż niesie w sobie wartości, które symbolizuje krzyż, który stanął na Golgocie. Twórca tego znaku tak interpretował symbolikę krzyża harcerskiego: „Kształt tego krzyża jest dawny; takiego użyto do naszego orderu waleczności: „Virtuti Militari”; uprzytamnia on szczególnie obowiązek działalności. Ma on w środku kółko – symbol doskonałości, a w nim gwiazdę promienną, jakby światło przewodnie: ad astra! A sam krzyż znaczy: per aspera, bo wskazuje drogę ciężką, cierpieniami walki z własnymi słabościami usłaną, a przytem oznacza też gotowość do tej walki i do wszelkich poświęceń – aż do męczeństwa za wiarę, aż do śmierci za Ojczyznę: Bóg i Ojczyzna są treścią wewnętrzną tego znaku”. Z ciekawością dziecka wybiegałem na gościniec, którym mknęła na sygnale karetka pogotowia, oznaczona czerwonym krzyżem podobnym do znaku organizacji Czerwonego Krzyża. Ten krzyż nie tylko kształtem, ale ideą nawiązywał do Chrystusa, który pochylał się nad potrzebującymi, aby ich uzdrowić fizycznie i duchowo i z miłości do nich umarł na krzyżu. W jednej z domowych szuflad odkryłem krzyże wojenne i partyzanckie oraz odznaczenia taty i dziadka. Wszystkie miały w swym kształcie element krzyża. Tak jest do dzisiaj. Najważniejsze odznaczenia, ot chociażby Order Orła Białego, mają w swym kształcie krzyż, a ideą nawiązują do ofiary i miłości, która w krzyżu na Golgocie przybrała najdoskonalszy kształt.
W latach dzieciństwa widziałem krzyż w miejscach użyteczności publicznej, między innymi w szkole. W klasie z krzyżem uczyłem się tylko jeden rok. Komunistyczne władze Polski okólnikiem z roku 1958 nakazały usunięcie krzyży ze szkól. Na nic się zdały protesty. Komuna miała pałki policyjne i czołgi oraz wielkiego brata na wschodzie. Dla nas sytuacja była klarowna. To normalne, że wróg chrześcijaństwa i polskiej tradycji walczył z krzyżem, który w naszej tysiącletniej historii stał się nie tylko symbolem wartości religijnych, ale także narodowych. W moim domu wierzono, że komuna wcześniej czy później upadnie i wszystko wróci do normalności. Dom rodzinny stał się miejscem kultywowania tradycji religijnych i patriotycznych. Tu mnie nauczono, aby nie wierzyć mediom, które walczą z krzyżem, czy wartościami, które uosabia krzyż i mieć za nic władzę, która walcząc z krzyżem podcina korzenie naszej tożsamości narodowej. Wiara mojego domu na upadek komuny spełniła się w moim życiu wiele lat później, gdy w sali szkolnej rozpocząłem, jako ksiądz naukę religii. Wszystko powoli wracało do normy, a więc i krzyż wrócił do szkoły. Muszę przyznać, że dokonało się na drodze demokratycznej. Wynik tego głosowania był jak za komuny, 100% uczniów i rodziców było za zawieszeniem krzyża. Tylko, że tym razem nie nakaz odgórny, tylko potrzeba serca rodziców i uczniów przegłosowała taki wynik. A trzeba dodać, że było to w Chełmie, pierwszej stolicy komunistycznej Polski, gdzie komuniści mieli się dosyć dobrze.
Ta powracająca normalność w życiu naszego narodu, włącznie z krzyżem na szkolnej ścianie wyrasta z tysiącletniej historii naszego narodu. Krzyże wpisane w nasz ojczysty krajobraz są wyrazem polskiej kultury, tożsamości narodowej, przywiązania do rodzimej tradycji i obyczajów, pobożności ludzi różnych warstw społecznych, znakiem walki i poświecenia dla wartości religijnych i narodowych. Pierwszy krzyż na polskiej ziemi postawiono ponad tysiąc lat temu. Od tamtego czasu Polska jest znaczona wieloma krzyżami. Są one przekazywane z pokolenia na pokolenie, otaczane szacunkiem i czcią. Widzimy krzyż na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie, Kolumnie Zygmunta w Warszawie, na Giewoncie, krzyże poznańskie, krzyże Solidarności w Gdańsku i ten ostatni, który postawili młodzi harcerze przed pałacem prezydenckim w Warszawie.
Nasz największy poeta, wieszcz narodowy Adam Mickiewicz pisze, że znak krzyża tak mocno wrósł w polską ziemię, że stał się znakiem naszej tożsamości narodowej.
„Tylko pod krzyżem,
tylko pod tym znakiem
Polska jest Polską,
a Polak Polakiem”.
