Kapłan bożego serca

W niedzielę 26 stycznia 2024 roku odprawiałem msze św. w osieroconej parafii św. Jadwigi na Floral Park. Dwa dni wcześniej w wieku 59 lat odszedł do Pana śp. ks. Piotr Rożek proboszcz tej parafii. Przez ostatnie tygodnie serce się nam krajało, gdy patrzyliśmy, jak rak wyniszcza jego ciało, nie tykając jednak jego pogodnego ducha i uśmiechniętej twarzy. Jak zawsze szczerze uśmiechnięty witał każdego z nas. Zachował tę życzliwość i uśmiech, gdy z coraz większym trudem stawał przy ołtarzu oraz na ambonie, aby służyć swoim wiernym do końca. Zgromadzeni widzieli tę miłość i zmaganie z chorobą swego ukochanego pasterza, dlatego często witali go na ambonie łzami i brawami. Ks. Piotr mocno wpisywał się życiem w słowa patrona proboszczów św. Jana Marię Vianney’a: „Bogu serce, ludziom uśmiech, sobie krzyż”.

10 grudnia 2023 roku- Jubileusz 35-lecia kapłaństwa ks. Piotra

W czasie sylwestrowego spotkania jedna z parafianek zapytała go: „Czego księdzu życzyć, oprócz zdrowia?” „Chciałbym jeszcze jeden raz odwiedzić Polskę” – odpowiedział ks. Piotr. Dziesięć dni przed śmiercią w towarzystwie rodziny wrócił do ojczystego kraju, zapewne z nadzieją umocnienia i powrotu do swojej umiłowanej wspólnoty parafialnej. Jednak z tej podróży już nie wrócił. Zmarł w lubelskim szpitalu otoczony troskliwą opieką medyczną, a przede wszystkim miłością najbliższych i przejmującą bliskością ojczystej ziemi.  

W czasie mojej trzydziestoletniej pracy duszpasterskiej wśród Polonii byłem świadkiem wielu pożegnań parafian ze swoimi zmarłymi duszpasterzami, ale nie widziałem tak zbolałej parafii po stracie swego pasterza, jak wspólnota św. Jadwigi na Floral Park. Jak wielka jest miłość, tak wielki jest ból rozstania. Jedna z parafianek powiedziała do ks. Piotra: „Dlaczego to straszne choróbsko dopadło księdza. Jest ksiądz młody i tak bardzo nam potrzebny. Wolałabym, aby to mnie dotknęło. Przeżyłam już swoje lata, odchowałam wnuki”. Ks. Piotr spojrzał na nią z miłością i powiedział: „Bóg wie co robi”. I z tym głębokim zaufaniem Bogu, z uśmiechem na twarzy szedł na spotkanie Pana. W lubelskim szpitalu odwiedził go kolega. Ks. Piotr nie mógł już mówić. Otworzył oczy uśmiechnął się i zamknął oczy. Takie było jego pożegnanie. 

 Parafianie nie mogą uwierzyć, nie mogą się pogodzić, że już nigdy przy ołtarzu i na ambonie nie ujrzą uśmiechniętej i życzliwej twarzy swojego ukochanego proboszcza, że już nie doświadczą jego życzliwej pomocy, kiedy to przychodzili do niego z różnymi problemami. W księdzu Piotrze rozpoznawali bożego kapłana nawet ci, którzy spotkali go choć jeden raz w życiu. Ks. Piotr zdążył tylko jeden raz odbyć z nami pielgrzymkę do Grecji, ale pielgrzymi zapamiętali jego wspaniałą postać. Dzwonią i pytają, kiedy będzie jego pogrzeb, bo chcą wziąć w nim udział. Podobnie pytali ci, którzy tylko słyszeli o śp. ks. Piotrze.
Śp. ks. Piotr miał szczególną charyzmę przyciągania ludzi do Chrystusa i Kościoła nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Zawsze potrafił tak wypełnić prawo kościelne miłością i życzliwością, że nawet ci, którzy mieli pewne problemy z tym prawem nigdy nie czuli się odtrąceni, a wręcz przeciwnie – przyjęci z miłością. Wiemy dobrze ilu ludzi zostało odtrąconych od Kościoła przez bezduszną, faryzejską interpretację prawa kościelnego. Ks. Piotr był zaprzeczeniem tego.

Ogromne serce śp. ks. Piotra było otwarte zarówno dla ludzi świeckich, jak i kapłanów. Otwarcie serca otwierało drzwi plebanii. Tej otwartości doświadczyłem osobiście. W bardzo trudnym dla mnie momencie ks. Piotr otworzył dla mnie swoje serce i drzwi plebani. Tu odnalazłem życzliwą wspólnotę kapłańską. Księże Piotrze tego się nie zapomina. Z gościnności ks. Piotra korzystali liczni kapłani Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz kapłani różnych diecezji z całego świata, a szczególnie Archidiecezji Lubelskiej, z której pochodził. Parafia była otwarta dla naszych rodaków z Polski. Mile byli widziani i mogli liczyć na wsparcie artyści z Polski, chóry, zespoły muzyczne, młodzież z Polski miała tam tez swoje przytulisko.

W archidiecezji Lubelskiej ks. Piotr pełnił różne funkcje, był między dyrektorem diecezjalnego radia. W Stanach Zjednoczonych jako proboszcz parafii św. Jadwigi pełnił także funkcję koordynatora Polskiego Apostolatu w diecezji Rockville Centre. Tych tytułów i godności można wymienić bardzo wiele, ale to wszystko jest niczym w porównaniu z miejscem jakie zajął w sercach swoich parafian i ludzi, którzy mieli łaskę spotkania z bożym kapłanem.

Ks. Jan Twardowski napisał: „Można odejść na zawsze by stale być blisko”. Księże Piotrze, tak bardzo będzie nam Ciebie brakować. Jednak przez łzy spoglądamy w niebo i widzimy Twój życzliwy uśmiech, który błękitem nieba spływa na nas Twoim kapłańskim błogosławieństwem (Kurier Plus 3 II 2024r).