Dziękczynienie u Św. Krzyża

Na miejscu, gdzie dzisiaj stoi kościół św. Krzyża w Maspeth, przed wielu laty rozciągała się dziewicza puszcza. Pełno było w niej dzikiego zwierza, a w rzekach o krystalicznej wodzie nie brakowało ryb. Czerwonoskórzy Indianie, z plemienia Mespeatches byli panami tego miejsca. Wiedli spokojne i dostatnie życie. Nawet w walkach, jakie prowadzili z innymi plemionami bardziej szukali sposobności pokazania swego męstwa i honoru aniżeli materialnych korzyści. Wieczorem nad indiańskim obozowiskami unosił się dym, zapach pieczonego mięsa i beztroski śmiech dzieci. Za te wszystkie cudowne, dary Indianie dziękowali Bogu, którego nazywali Manitu, inaczej Wielkim Duchem.

Odwieczny rytm życia Indian został zakłócony około roku 1642, kiedy to przybyli na to miejsce pierwsi osadnicy z Europy. Prawdopodobnie z szacunku dla zamieszkujących tu Indian przybysze nadali temu miejscu nazwę Maspeth. Zapewne nie była to sielankowa koegzystencja. Indian ubywało, a przybywało nowych emigrantów. W XVIII wieku Maspeth stało się miejscem zamieszkania bogatych nowojorczyków m.in. gubernatora, De-Witt Clintona. Stopniowo dzielnica zmieniała się. Osiedlali się tu migranci irlandzcy, niemieccy, włoscy, polscy, litewscy i greccy. Na początku XX wieku przybyło tutaj 600 polskich rodzin. Polacy, podobnie, jak i inne grupy etniczne starali się zachować swoją narodową tradycję i obyczaje. I tak jest do dzisiaj.

Polacy zachowując polskie tradycję ubogacają ją zwyczajami nowej ojczyzny. I tak wpisuje się w tradycję polonijną Dzień Dziękczynienia, świętowany w polonijnych rodzinach i parafiach. Święto to przenosi nas do pięknego dnia, kiedy to przybysze z Europy razem z Indianami wspólnie dziękowali Bogu za pierwsze plony tej ziemi. Podstawowym daniem na tym pierwszym obiedzie dziękczynienia był indyk. Dzisiaj w parafii św. Krzyża w Dzień Dziękczynienia gromadzimy się na specjalnej Mszy świętej, aby podziękować Bogu za liczne dary jakie otrzymujemy, tu w Ameryce. Pamiętam przed laty, w tej Mszy uczestniczyła jeszcze półkrwi Indianka. Dzisiaj pozostało tylko wspomnienie po pierwszych mieszkańcach tej ziemi. Z tą Mszą świecą związany jest pewien zwyczaj. Kupujemy czekoladowe indyki, piekarnia Syrena ofiarowuje nam przepyszne rogaliki, dodając pieprz i sól wkładamy to wszystko do plastikowych miseczek i pięknie opakowujemy. Tak przygotowaną „święconkę” kładziemy przy ołtarzu. W czasie Mszy św. dzieci ubrane w stroje indiańskie i pierwszych osadników przynoszą do ołtarza dary ofiarne chleba i wina. W czasie Mszy św. kapłan błogosławi „święconkę”. A po mszy każdy podchodzi do ołtarza i otrzymuje poświęcone pokarmy. „Święconka” postawiona na suto zastawionym rodzinnym stole dziękczynienia przypomina nam, jak wiele otrzymujemy darów, za które winniśmy dziękować Bogu.

Kurier Plus, 2009