983. Nie jesteś sam
Zuzanna w wieku trzydziestu trzech lat, w wyniku powikłań chorobowych straciła całkowicie wzrok. Przez jeden rok nie pracowała, próbując w tym czasie odnaleźć się w nowej sytuacji. Jedynym jej oparciem był, kochający ją całym sercem mąż Marek, oficer armii. Zuzanna przechodziła ponure dnie złości, frustracji, litowania się nad sobą. Ostatecznie jednak wróciła do pracy. Ponownie musiała wsiąść do autobusu, którym dawniej dojeżdżała do biura, tym razem jednak, jako osoba niewidoma.
Ta perspektywa dojazdu przerażała ją. Z żalem powiedziała do męża: „Jestem niewidoma. Jak będę widzieć, dokąd jadę? Czuję jakbyś mnie opuszczał”. Dla Marka były to bardzo bolesne słowa. Przyrzekł jej, że będzie jej towarzyszył w drodze, rano i wieczorem, ale Zuzanna uznała, że sama poradzić sobie z tym problemem.
Pod koniec pierwszego tygodnia, kiedy wychodziła z autobusu, kierowca powiedział: „Naprawdę ci zazdroszczę. Musisz się czuć bardzo dobrze, mając taką opiekę i ochronę”. Zuzanna nie miała pojęcia, o czym kierowca mówi, dlatego zapytała go, co przez to rozumie. Kierowca odpowiedział: „Wiesz, że każdego ranka przez ostatni tydzień, przystojny mężczyzna w mundurze wojskowym stał na rogu ulicy, patrząc jak wysiadasz z autobusu. Upewniał się, czy bezpiecznie przechodzisz przez ulicę i obserwował cię, aż weszłaś do biurowca. Następnie przysyłał ci całusa, z uśmiechem salutował i odchodził. Ma pani wielkie szczęście”.
Ten, kto autentycznie uwierzył Bogu, nigdy już nie będzie sam. Nawet, gdy nie widzi Boga, tak jakby chciał Go widzieć. Na drodze wiary zdobywamy pewność, że Bóg troskliwie nas strzeże.