|

982. Słuchać serca

            Pierwsza klasa przygotowywała jasełka. Wally, chłopiec o wrażliwym sercu chciał grać rolę pasterza. Nauczyciel wyznaczył mu jednak rolę właściciela gospody. Po licznych próbach dzieci były gotowe do występów. W wypełnionej sali rozpoczęło się przepiękne przedstawienie. Do drzwi gospody stukają Józef i Maryja i wywiązuje się wtedy dialog.

-Czego chcecie?- pyta szorstko Wally

-Szukamy noclegu.

-Szukajcie gdzie indziej, moja gospoda jest przepełniona.

-Proszę pana, szukaliśmy wszędzie, przybyliśmy długa drogę i jesteśmy

 bardzo zmęczeni.

-Odejdźcie stąd- Wally odpowiada zgodnie z tekstem- Nie ma

 miejsca dla was w mojej gospodzie.

-Ależ proszę pana, moja żona będzie rodzić, może znajdzie się jakiś kąt,

 gdzie moglibyśmy schronić się przed chłodem.

Właściciel gospody pozostał nieugięty. Strapieni i smutni małżonkowie odchodzą. Wally jak sparaliżowany patrzył na odchodzących. Zapanowała długa chwila milczenia. Wszyscy myśleli, że Wally zapomniał słów jasełek. Wally wymamrotał pod nosem: „Nie, nie odchodźcie”. Następnie głośno powtórzył: „Nie, nie odchodźcie”.  Ale Józef zgodnie z zapisaną rolą smutnie objął Maryje i zaczął schodzić ze sceny. Wally tego nie wytrzymał, ze łzami wypowiedział słowa, które nie były zapisane w scenariuszu jasełek: „Józefie zaczekaj, nie odchodź, przyprowadź Maryję. Możecie wziąć mój pokój, a ja będę spał na dworze”. Niektórzy myśleli, że Wally zespół przedstawienie. Ale prawie wszyscy wiedzieli, że zrobił to najlepiej, jak było to możliwe. (Na podstawie historii Dina Donahue z Guideposts).