964. Zaszufladkowanie
Biskup w czasie spotkania z nowo wyświęconym kapłanem zapytał go, czy ma jakieś sugestie odnośnie swej nominacji na pierwszą parafię, w jakiej parafii mógłby pracować najowocniej w pierwszym roku kapłaństwa. Kapłan otrzymał kilka dni na zastanowienie.
W rozmowie ze swoim przyjacielem księdzem młody kapłan zwierzył się, że zamierza poprosić biskupa, aby posłał go do swojej rodzinnej parafii. W czasie studiów otrzymywał wsparcia z tej parafii, a ponad to zna wszystkich parafian i sądził, że doskonale zrozumie ich potrzeby duchowe. Przyjaciel jednak odradzał mu to. Powiedział mu, że chociaż on zna wszystkich w swojej rodzinnej parafii, to i parafianie znają go bardzo dobrze. Wiedzą, co robił w podstawowej szkole, pamiętają jego młodzieńcze wybryki, znają dziewczyny, z którymi umawiał się na randki. Znają dobrze jego rodzinne historie. Swoje wywody przyjaciel zakończył słowami: „Zasadniczy problem jest w tym, że oni sądząc, że cię znają, na tej podstawie będą cię tak osądzać teraz. Zaszufladkują cię według ich wiedzy o tobie, i zajmie długie lata, aby wyrwać się z tego zaszufladkowania. Minie dużo czasu nim przekonają się, że jesteś innym człowiekiem. Wybierz parafię, gdzie nikt ci nie zna tam będziesz oceniany według tego, kim teraz jesteś. I docenią twoją zmianę.
Zaszufladkowanie i ocenianie człowieka przez pryzmat złej przeszłości z równoczesnym nie zauważaniem przemiany przypomina gorszenie się faryzeuszy, gdy Chrystus przybył w gościnę do celnika Zacheusza. Zacheusz, który gościł Chrystusa, to już był inny Zacheusz, który siedział na cle, nieuczciwie ściągając podatki.