|

909.Ofiara uwiarygodnia miłość

Pewnego dnia Helena została sama z dorastającą córką. Mąż pod jej nieobecność wyszedł z domu, do którego już nigdy nie wrócił. Helena dowiedziała się, że zamieszkał z inną kobietą. Ziemia rozstąpiła się pod jej stopami. Nie mogła się z tym pogodzić. Odchodząc od zmysłów pytała: dlaczego? Nie mogła znaleźć odpowiedzi na to pytanie, ale zdała sobie sprawę, że musi ułożyć sobie życie od nowa. Ma dla kogo żyć. Całe swoje uczucie skoncentrowała na córce, która także boleśnie odczuła odejście ojca. Helena robiła wszystko, aby, małej nie zabrakło niczego. A najważniejsze, otaczała ją bezgraniczną miłością. Ale córka jak gdyby tego nie zauważała. Może to był wewnętrzny bunt wobec zaistniałej sytuacji. Helenę bardzo bolało, gdy córka wypominała, że jej koleżanka Ela ma samochód, na wakacje wyjeżdża do egzotycznych krajów, ma pieniądze na najmodniejsze ubrania, a ona nawet nie może o tym marzyć. Lista takich żali była bardzo długa. Helena słuchając tego kurczyła się z bólu, przecież dla swego dziecka poświęciła prawie wszystko. Nie pamięta, kiedy ostatni raz była na wakacjach, czy w teatrze. Każdy grosz odkładała dla córki. Nie mogła jednak dorównać w tym względzie matce Eli, która była bardzo dobrze sytuowana i nie musiała z niczego rezygnować, aby córce zapewnić dostatnie życie.

Trudno porównywać jest miłość matek, ale patrząc z zewnątrz nie można się oprzeć stwierdzeniu, że miłość Heleny, poparta ofiarą ze swego życia, ma nadzwyczajną wartość.