|

871.Znalazłem szczęście

Pewnego razu zaproponowano wybitnemu pianiście żydowskiego pochodzenia Hermanowi Cohenowi prowadzenie chóru w kościele pod wezwaniem św. Walerii. Chór miał uświetnić piątkowe nabożeństwo ku czci Matki Bożej. Cohena interesowała przede wszystkim muzyka, dlatego nie miał żadnych oporów, aby koncertować w katolickiej świątyni. W czasie nabożeństwa było wystawienie Najświętszego Sakramentu i błogosławieństwo. Dla Cohena obrzęd błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem był niezrozumiały, jednak zrodziło się w nim coś, co było czymś więcej niż zwykłą ciekawością. W kolejny piątek poszedł do kościoła i podczas błogosławieństwa, wewnętrznie poruszony, poczuł w sobie jakieś nieokreślone przeżycie obecności Boga. Takie były początki spotkania z Chrystusem obecnym w Eucharystii, które zadecydowały o dalszych losach pianisty. Wracał on wiele razy do tej świątyni, gdzie dojrzewał powoli do zawierzenia swego życia Chrystusowi. O tych dniach napisze później: „Gdy opuszczałem kościół w Ems, byłem chrześcijaninem, jeśli tak można nazwać osobę, która nie przyjęła dotąd chrztu”.

28 sierpnia 1847 r. Herman przyjął chrzest, przybierając imiona: Maria Augustyn Henryk. Po krótkim przygotowaniu przyjął także komunię św. i bierzmowanie. W końcu podjął decyzję wstąpienia do zakonu karmelitańskiego. Przez całe swoje życie zachował szczególną więź z Chrystusem ukrytym pod postacią chleba i wina. Wyrazem tego było imię zakonne, jakie sobie obrał: Augustyn Maria od Najświętszego Sakramentu. W swoich pismach zostawił wymowne świadectwo szukania szczęścia, które to, jak później zrozumiał, było szukaniem Boga. A odnalazł Go przez Eucharystię. Oto fragment tego świadectwa: „Przebiegłem ten świat, zobaczyłem świat, widziałem świat! I tylko jednego nauczyłem się w świecie: nie można w nim znaleźć pełni szczęścia. Szczęście! Aby je znaleźć, przebyłem miasta i królestwa (…). Szukałem w bogactwie, w podniecaniu grą, w pomysłach literatury romantycznej, w przygodach życia, w zaspokajaniu nieumiarkowanej ambicji. Szukałem szczęścia w sławie artysty, w towarzystwie znanych ludzi, i we wszelkich przyjemnościach zmysłów i ducha. Wreszcie szukałem w wierności przyjaciół- mój Boże, gdzież ja szukałem! (…). Posłuchajcie! Znalazłem to szczęście! Posiadłem je. Z mojego serca przelewa się radość. Na czym polega szczęście? Tylko sam Bóg może ukoić tęsknotę ludzkiego serca. Maryja ofiarowała mi tajemnicę Eucharystii. I poznałem: Eucharystia jest życiem, jest szczęściem!” (Katarzyna Czarnecka, „Miłujcie się” nr 5, 2002 r.).