|

868.Usłyszeć głos Boga

Tomasza Merton jeden z największych myślicieli i mistyków chrze­ścijańskich doby współczesnej został osierocony w wieku sześciu lat. Gdy miał 20 lat związał się z ruchem komunistycznym. W wieku 24 lat został reporterem „New YorkTimes’a”, a w wieku 26 lat zastukał do furty klasztornej zakonu trapistów w Kentucky. Za tymi su­chymi datami kryje się długi proces we­wnętrznej przemiany, która doprowadziła Mertona do spotkania z Chrystusem. Ule­gał złudnym wartościom świata, by osta­tecznie odkryć Chrystusowe słowa życia wiecznego. Ważne wydarzenie w tej prze­mianie miało miejsce w roku 1938, kiedy to Merton w hotelowym pokoju był pogrążo­ny w lekturze. Pisze o tym zdarzeniu w ten sposób: „Nagle coś się we mnie poruszyło, coś zaczęło’ mnie popychać, nalegać na mnie. Było to wewnętrzne poruszenie od­zywające się jak gdyby głosem”. Merton pisze, że ten głos nie tylko dał się słyszeć, ale był bardzo nalegający: „Na co czekasz? – mówił ten głos – Czemu tak siedzisz tutaj? Czemu się wahasz? Wiesz, co powinieneś zrobić? Czemu tego nie robisz?” Merton ja­ko człowiek na wskroś racjonalny chciał odrzucić te irracjonalne impulsy. Wrócił do lektury, ale ten głos wzmagał się jeszcze bardziej. W końcu włożył płaszcz i poszedł dziewięć bloków dalej, do kościoła Corpus Christi. W drodze doznał uczucia radości i spokoju. Wszystko zaczęło, jak mówi, „śpiewać pokojem, mocą i przekonaniem”. W drodze spotkał ojca Forda, do którego się wybierał. I poprosił o rozmowę, w trakcie, której powiedział: „Proszę księdza, chciałbym zostać katolikiem”. Po podjęciu tej decyzji nastąpiła w nim gruntowna zmiana, o której pisze: Nagle wszystkie ptaki zaczęły śpiewać w drzewach nad mo­­ją głową i te, głosy śpiewających ptaków i dzwoniących dzwonów wzbudziły uniesie­nie radości w moim sercu”.