|

805.Obłęd supermarketów

Zdaniem doktor Hanny Bogackiej, centra handlowe są nie tylko nieodpowiednim miejscem do spędzania wolnego czasu, ale wręcz szkodliwym. Szczególnie dla dzieci, dla których zainteresowanie ze strony rodziców jest przecież bardzo ważne. – Chociaż dziecko ma w tym czasie kontakt z matką, to nie jest on pełny ani autentyczny. Wielu rodziców myśli, że można zapewnić go sobie, kupując dziecku zabawki lub inne prezenty. Nic bardziej błędnego. Nie jest ważne, ile czasu spędzamy ze sobą, ale to, jak go wykorzystujemy. W hipermarkecie dziecko jest tylko dodatkiem, ponieważ zakupy są dla rodziców a nie dla dzieci. Jeśli natomiast rodzice oddają dziecko do sali zabaw, kontaktu między nimi nie ma wcale.

Głównym niebezpieczeństwem, jakie czyha na dzieci w centrach handlowych, jest, według Hanny Bogackiej, zbyt duża ilość bodźców, których ich umysły nie są w stanie przetrawić. Muzyka, dużo kolorów i przedmiotów, ruch i tłok sprawiają, że dzieci nie są w stanie skupiać uwagi na jednej rzeczy. – To droga do zespołu nadpobudliwości psychoruchowej, na który cierpi obecnie o wiele więcej dzieci niż kiedyś.

Z tego samego powodu, czyli braku umiejętności skupiania uwagi, dziecko, którego rodzice spędzają czas w centrach handlowych, ma szansę wyrosnąć na mniej inteligentnego niż jego rówieśnik, który chodził z rodzicami na spacery do lasu. Ponieważ w centrum wszystko jest w zasięgu ręki, dziecko nie uczy się też samodzielności. Mali klienci hipermarketów mają też zadatki na to, by zostać materialistami. – Już teraz wielu ludzi za wszystko oczekuje zapłaty, bezinteresowność znika – twierdzi Bogacka. (Kulisy 2004-02-13)