|

794.Owocnie przeżyć cierpienie

Kilka dni przed Niedzielą Palmową tego roku, wraz z księdzem Piotrem odwiedziłem w szpitalu księdza infułata Antoniego Boszko, który od kilku lat zmaga się z nowotworem. Lekarze są już bezradni. Wszystko jest teraz w ręku Boga. Dla księdza Antoniego nie jest to tylko pusty zwrot, który zwykle powtarzamy w takich sytuacjach. On naprawdę czuje, że jest w ręku miłującego Boga. Zapewne dlatego był on najbardziej pogodny i spokojny z nas wszystkich, którzy wypełnialiśmy jego szpitalny pokój. Była przy nim rodzina i wielu przyjaciół. Matka pochyla się nad swym synem i z czułością ociera pot z jego czoła oraz poprawia pościel. Pochyla się tak, jak pochylała się 58 lat temu nad kołyską małego Antosia, aby dotykiem matczynej dłoni uciszyć płacz niemowlęcia. Teraz, ogromna matczyna miłość spada kroplami łez na szpitalne łóżko.       

Po pewnym czasie do sali wchodzi młoda kobieta, z którą ksiądz Antoni rozmawia po rosyjsku. Mówi między innymi: „Jeszcze oddycham, żyję. Czekam na spotkanie”. Młoda kobieta nie wytrzymuje, tłumiąc szloch wybiega na korytarz. Jest to ta sama kobieta, która kilka dni wcześniej powiedziała, że była specjalnie w synagodze, aby modlić się w intencji księdza Antoniego. Jest Żydówką. Pracuje jako asystentka lekarki opiekującej się chorym. Ktoś z obecnych powiedział wtedy, że ks. Antoni w swoim cierpieniu zjednał do siebie tak wielu ludzi. Zbliżył ich do Boga. Przez swoje cierpienia pomaga budować jedność ponad wszelkimi podziałami. Potrafi owocnie przeżywać swoje cierpienie.