|

718. Umarła, wierząc w to

16 marca 2003 roku dwudziestotrzyletnia amerykanka Rachel Corrie została zmiażdżona przez izraelski buldożer. Stanęła na jego drodze, gdy ten burzył dom palestyńskiego lekarza. Przyjechała do Palestyny wraz z innymi młodymi ludźmi, aby w pokojowy sposób zwrócić uwagę świata na dramatyczną walkę narodu palestyńskiego o wolność swojej ojczyzny. Przerażeni świadkowie tego wydarzenia wołali do kierowcy buldożera, aby  zatrzymał maszynę, on jednak pozostał głuchy na to wołanie. Młoda dziewczyna zginęła za sprawę, o której pisze w liście z dnia 8 lutego 2003 r.: „Nie wiem czy te dzieci palestyńskie kiedykolwiek mieszkały w domach, w których nie było dziur po pociskach czołgowych. Nie wiem, czy one kiedykolwiek widziały horyzont nieba, na którym nie widać złowieszczych wież wartowniczych. Nie wiem, czy te dzieci wyobrażają sobie inne życie niż to”. Rachel chciała, aby te dzieci mogły żyć w szczęśliwszym świecie. Zapłaciła za to swoim młodym życiem. Na pewno ta ofiara nie poszła na marne. Wiarę w dobro i wrażliwość na ludzką niedolę wyniosła z domu. Jej matka ze łzami w oczach mówi: „Staraliśmy się wychowywać nasze dzieci tak, aby były wrażliwe na ludzkie cierpienie. Aby obejmowały swoim współczuciem ludzi całego świata. Rachel umarła, wierząc w to”.

Wiara w dobro i miłość prowadzi nas drogą u kresu, której stoi Ten, który jest absolutnym dobrem i absolutną miłością.