707. Fazy miłości małżeńskiej
Znawcy problemu mówią, że związek małżeński często przechodzi przez cztery fazy. Pierwsza faza to zakochanie. Zakochani lgną do siebie, są atrakcyjni dla siebie na płaszczyźnie fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej i duchowej. Najczęściej prowadzi to do zawarcia małżeństwa. Następnie przychodzi faza integracji. Małżonkowie muszą nauczyć się wyrażać swoją miłość poprzez codzienne obcowanie i zwykłe codzienne czynności. I wtedy może się pojawić się rutyna, nawet pocałunek na pożegnanie dyktowany jest przyzwyczajeniem. Rutyna staje się źródłem nudy. Sprawy małżeńskie schodzą na drugi plan. Małżeństwo traktowane jest jako coś, co mi się należy, nie ma potrzeby o nie dbać i w konsekwencji jest ono podporządkowane innym formom aktywności. Trzecia faza przychodzi gdy jedna ze stron lub obydwie nie wyszły naprzeciw wyżej wymienionym niebezpieczeństwom. W tej fazie praca, towarzystwo, hobby stają się ważniejsze niż samo małżeństwo. O małżeństwo nie ma co zabiegać, to mi się należy. Relacje małżeńskie stają się burzliwe. Osoba kiedyś adorowana staje się powodem irytacji. To co kiedyś z miłością akceptowaliśmy teraz staje się kością niezgody. Małżonkowie stają przed wielkim wezwaniem. Aby ratować związek muszą kontrolować negatywne odruchy i konstruktywnie rozwiązać narastający konflikt. Konflikt może doprowadzić do zaniku komunikacji i wzrostu wzajemnych urazów. Mądre rozwiązanie narastających napięć, czasami przy pomocy doradców ratuje wspólnotę małżeńską i wprowadza ją w czwartą fazę, fazę miłości dojrzałej i zaczynania od nowa. Jest to najpiękniejsza, najbardziej stabilna forma więzi małżeńskiej. Można odnieść do niej słowa Andrew Greeley: „Niezręcznie, niezdarnie, z pewnymi oporami wpadają we własne ramiona , wybaczają sobie wzajemnie i zaczynają od nowa. A ożywia ich miłość romantyczna osadzona na trwałym fundamencie minionych doświadczeń”.
W pewnym sensie nasze relacje z Bogiem mogą przechodzić podobne fazy. Mądre rozwiązanie piętrzących się na naszej drodze wiary trudności może jeszcze bardziej umocnić nasza więź z Bogiem.