|

703. Nie wierzę ludziom

Margaret Mehren w wieku 15 lat wstąpiła do hitlerowskiej organizacji młodzieżowej. Podobnie jak dla jej koleżanek i kolegów Hitler był idolem, wzór postępowania, największy autorytet. Po pewnym czasie poznała prawdę o obozach koncentracyjnych. Był to dla niej szok. Nagle uświadomiła sobie, że słowa Hitlera były kłamstwem, a on sam nie jest nadzwyczajnym przywódcą narodu, lecz zwykłym mordercą. Przyrzekła sobie wtedy, że nigdy nie będzie wierzyć dorosłym. Zaczęła także wątpić w Boga i skłaniać się ku ateizmowi. Pewnego dnia przełamując wewnętrzne opory zaczęła prosić Boga: „Boże, jeśli istniejesz, daj mi jakiś mały znak”. Nie czekała bezczynnie, lecz  sięgnęła po Biblię i przeczytała ją w całości. Nie wywarło to na niej większego wrażenia, dlatego zaczęła czytać ją ponownie, ale z podobnym skutkiem. Biblia powędrowała na półkę. Aż pewnej nocy, coś ją tknęło, sięgnęła po Pismo św. i gdy zaczęła czytać nagle doznała wewnętrznego olśnienia, o którym tak pisze: „Coś się wydarzyło ze mną, gdy czytałam słowa Jezusa. Byłam pewna, że On istnieje. Wiedziałam, że On jest tu, chociaż nie mogłam Go widzieć ani słyszeć. Jezus był dla mnie bardziej realny niż wszystko to co mnie otaczało- meble, książki, kwiaty. Już nie czułam się samotna, moje życie nie prowadziło mnie w ślepą uliczkę”.  Kilka lat później, w wieku 21 lat wstąpiła do zakonu franciszkańskiego. Dzisiaj jest misjonarką w Południowej Afryce, gdzie uczy w jednej ze szkół katolickich.