|

688. Zawierzyć Bogu

Przejmujące świadectwo zawierzenia Bogu planów związanych ze swoim dzieckiem opisuje Lillia Danielecka na łamach dwumiesięcznika  „Miłujcie się” (nr-5-2002). Wanda i Bronisław Cramerowie pochodzili z Warszawy. Do majątku w okolicach Winnicy na Podolu przenieśli się kilka dni po ślubie. Tam przyszły na świat ich dzieci. Po wielu latach Wanda Cramer napisze o swoich przeżyciach po urodzeniu córeczki: „Nie umiem opisać tej radości i szczęścia, jakie mną owładnęło. Co znaczą jakieś wielkie bogactwa, skarby największe wobec dziecka! Moje, nasze dziecko, mój skarb największy. Upragnione, wymodlone. To moje maleństwo, ta kruszyna ma być kiedyś człowiekiem- człowiekiem Bożym! Nie ma większej bezinteresownej miłości na świecie, jak miłość matki do dziecka- i nie ma większego celu życia dla kobiety jak wychowanie dobre swego dziecka. Mam ukształtować duszę mojego dziecka z pomocą Boską, uchronić od zła, od wszystkiego, co może splamić jej duszę, aby była czysta jak kryształ”.

Kiedy córeczka Zosia zaczęła chodzić, rodzice zauważyli, że dziewczynka zbyt często traci równowagę i upada. Po długich badaniach okazało się, że zachorowała ona na nieuleczalną chorobę, która w bolesny sposób niszczyła mięśnie. Rodzice stanęli wobec tragedii, z którą musieli się zmierzyć. Po wielu dramatycznych zmaganiach matka pisze: „Trzeba się ocknąć! Straszniejszym od bólu własnego jest tu myśl, co czeka w życiu moje dziecko? Ile cierpień, ile goryczy, ile zawodu! Jak Boga uprosić o łaskę przygotowania na to bolesne życie, na wyzucie się ze wszystkiego, co miłość zapragnie- wszystkich marzeń i porywów serca. Trzeba przekreślić to życie- rozbudzić życie wewnętrzne- życie ducha!”

Rodzice robią wszystko, aby ratować życie dziecka, jednak choroba jest nieubłagana. W tym czasie dopada ich druga tragedia; w górach ginie ich syn. Matka napisze w swoim pamiętniku: „Musiało przejść wiele czasu nim mogłam powiedzieć z głębi duszy ‘bądź wola Twoja’. Nie wolno w sprawie rozporządzeń Bożych stawiać pytań ‘czemu?’ Bóg wie, co robi i co jest dla nas najlepsze. Wielkim pocieszeniem w bólu była Zosia, która umiała cierpieć. I sama cierpiała coraz więcej”. Wszyscy razem zawierzali  Bogu i odnajdywali w Nim, to czego świat dać nie może.

W niedługim czasie przed swoją śmiercią Zosia napisze: „Gdym miała żyć drugi raz, nie chciałabym żyć inaczej. Cierpienie zbliżyło mnie do Boga i cierpienie dało mi poznać pełnię życia. Bogu dziękuję, że dał mi tę drogę, abym doszła do Niego!… Śmierci się nie boję, gdyż ufam głęboko w Miłosierdzie Boże. Muszę mieć tylko siły na ten długi okres ‘odchodzenia’, jaki przeżywam obecnie. Chce wytrwać aż do końca w wierności mojemu Bogu. Czasami, gdy wpadam w zniechęcenie i smutek, powtarzam słowa z Ewangelii św. Jana: ‘Nikt nie wyrwie z rąk moich tych, których Ojciec Niebieski mi dał…’ I ufność wstępuje we mnie na nowo i z radością bez granic rzucam się w objęcia Tego, który życie swoje położył za owce swoje”.