|

687. Oblicze Chrystusa w twarzy bliźniego

Tom Stone wracał z balu sylwestrowego do domu. Przechodząc prze opustoszałą dzielnicę, zauważył na ulicy leżącego mężczyznę, który został napadnięty i dotkliwie pobity. Nie wiedział w pierwszej chwili co ma robić. Najwygodniej byłoby zostawić go, nie udzielając pomocy, ale wewnętrzny głos nie pozwalał mu na to. Ponadto przypomniał sobie rozmowę na balu sylwestrowym. Ktoś go zapytał, jakie poczynił postanowienia na Nowy Rok, a on odpowiedział, że chciałby poświęcić bliźniemu więcej czasu. A to wydarzenie wyglądało, jak gdyby Bóg chwycił go za słowo. Postawił na jego drodze pobitego mężczyznę, aby mógł wypełnić swoje postanowienia. Przynaglony tymi myślami pochylił się na leżącym mężczyzną, który nie mógł nawet mówić, tylko błagalnie patrzył na Toma. Tom zatrzymał nadjeżdżającą taksówkę i zawiózł rannego do szpitala. Po czym wrócił do domu.

 

Następnego dnia Tom obudził się po południu. Pierwsze jego myśl była o napadniętym mężczyźnie, był ciekawy jak się on czuje. Postanowił zatem udać się do szpitala. Wszedł do pokoju, gdzie leżał ranny mężczyzna. Poznał on Toma i wyszeptał: „Rozpoznałem twoją twarz. Ty jesteś tym mężczyzną, który pomógł mi ostatniej nocy. Gdy zobaczyłem twoją twarz, pomyślałem, to jest twarz Chrystusa”. Tom słysząc te słowa poczuł się trochę zmieszany, nie wiedział co powiedzieć. Po dłuższej chwili mężczyzna ów powtórzył: „Gdy zobaczyłem twoją twarz, pomyślałem, to jest twarz Chrystusa”. „Nie” – odpowiedział Tom- „To było całkiem inaczej. Gdy ja zobaczyłem twoją zmasakrowaną twarz, zranione ciało, porwane ubranie i usłyszałem jęk bólu, pomyślałem ty na pewno jesteś Jezusem” (Richard A. Jensen: „Lectionary Tales”).

 

Gdy ujrzymy w twarzy bliźniego twarz Chrystusa, wtedy rodzi się pokój i wieczność staje się naszym udziałem.