|

672. Niebieskie kwiaty

Mówiąc o udziale Maryi w naszym zbawieniu, ks. Flor McCarthy w kazaniu na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny spogląda na nią przez pryzmat indiańskiej legendy. 

Indianie modlili się o deszcz: „O Wielki Duchu, cośmy złego uczynili, że jesteś zły na nas. Powiedz nam, co powinniśmy zrobić, abyś zesłał deszcz na nasze pola i lasy”. Modlili się tak przez trzy dni, ale deszczu nadal nie było. Dzieci i starcy zaczęli już umierać z wycieńczenia. Starsi plemienia wyszli na szczyt wzgórza, aby wsłuchać się w głos Boga przemawiającego w porywistym wietrze. Gdy wrócili powiedzieli ludowi: „Powodem zabijającej nas suszy jest nasz egoizm. Przez lata korzystaliśmy z owoców ziemi, niczego nie ofiarując w zamian. Musimy złożyć Bogu całopalną ofiarę z naszych najcenniejszych posiadłości. Popiół z tych ofiar rozsypiemy po okolicy, a wtedy spadnie deszcz i ziemia znowu ożyje.

Lud dziękował Bogu za tę odpowiedź. Każdy wracał jak najszybciej do domu, aby odnaleźć cenne rzeczy i złożyć je Bogu w ofierze. Gdy je jednak odnaleźli, żal im było rozstać się z nimi. Zaczęli szukać wymówek. I skończyło się na tym, że złożyli na całopalną ofiarę rzeczy, które nie miały większej wartości i były im nie potrzebne. Mała dziewczyna imieniem Miriam była ostatnim dzieckiem, które ocalało. Miała ona ulubioną zabawkę- niebieskiego wojownika. Słyszała wszystko, o czym rozmawiali dorośli i pomyślała, że Bóg wzywa ją także do złożenia ofiary. Pewnej nocy wymknęła się potajemnie z obozu. Wzięła ze sobą niebieskiego wojownika oraz trochę drzewa i udała się na szczyt góry. Rozpaliła ognisko i ze łzami w oczach patrzyła, jak jej ukochana zabawka zamienia się w popiół. Następnie rzuciła popiół na wiatr, który rozniósł go po całej okolicy. Zmęczona przeżyciami usnęła na szczycie wzniesienia.

Gdy rankiem się obudziła zobaczyła, jak tylko daleko mogła sięgnąć wzrokiem, że cała kraina była pokryta niebieskimi kwiatami. Ale nie spadła ani jedna kropla deszczu. Ludzi byli uradowani tym co się wydarzyło, ale i zawstydzeni, bo zrozumieli przesłanie tego znaku. Zobaczyli w całej okazałości swój egoizm. Każdy oddał teraz na ofiarę to, co rzeczywiście było cenne dla niego. I zaczęli znowu błagać Boga, i tym razem ich modlitwa została wysłuchana. Bóg zesłał deszcz. Widząc to, Indianie zachowali w swoich sercach szacunek i wdzięczność dla małej Miriam.