66. Niewdzięczność dzieci
Zygmunt i Teresa od kilku lat są na emeryturze, żyją skromnie, gdyż nie zdążyli odłożyć za wiele pieniędzy na starsze lata. Całe swoje życie poświecili trójce dzieci, do których mają dzisiaj cichy żal. Teresa mówi: „Wszystko robiliśmy dla swoich dzieci. Chcieliśmy, aby niczego im nie brakowało. Z myślą o nich kupiliśmy dom. Mąż podjął się dodatkowej pracy, aby spłacić zaciągnięte pożyczki. Był to dla nas trudny czas, ale dzieciom nie brakowało niczego. Wiele nocy nie przespałam z ich powodu. Często chorowały, ale dzięki Bogu wyrosły z tego. Widziałam jak nasi sąsiedzi wychodzili na zabawy, koncerty, wyjeżdżali na zagraniczne wakacje. My nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Wyrzekaliśmy się tego w imię dobra naszych dzieci. Posłaliśmy je do dobrych szkół. Nigdy im nie brakowało pieniędzy na książki, czy inne wydatki związane ze szkołą. Zawsze były dobrze ubrane. Przekazaliśmy im wiele pozytywnych wartości. Uczyliśmy ich prawd wiary nie tylko słowem, ale także przykładem życia. I proszę zobaczyć jak oni nam się odpłacili. Mówi się, że dobry przykład rodziców ma wpływ na ich dzieci. Na pewno tak jest, ale nie w naszym wypadku.
Anna (najstarsza córka) porzuciła uniwersytet i zaczęła robić interes w branży gastronomicznej. Pracuje bardzo ciężko, wszystko idzie jej bardzo dobrze. Ale pieniądze przysłoniły jej wszystko, nawet nas, stały się dla niej bogiem. Czasami posyła nam kilka butelek alkoholu z racji świąt Bożego Narodzenia, ale my zamiast tych butelek wolelibyśmy, żeby nas odwiedziła i posiedziała z nami, choć chwilę. Andrzej ma trójkę dzieci, wyglądało, że jest szczęśliwy w małżeństwie. Niespodziewanie jednak upuścił żonę i dzieci i zamieszkał z młodą dziewczyną. Od tego czasu ani razu nas nie odwiedził.Paweł, najmłodszy nasz syn porzucił pracę, unika spotkania z nami. Znalazł podobnych sobie pijaków, z którymi dzieli swój czas. Można go spotkać w knajpach, albo pod sklepem, gdzie pije z nimi piwo. Nieraz śpi na chodniku, pod mostem albo w klatce schodowej. Żal patrzeć jak alkohol niszczy nasze najmłodsze dziecko. Żadne z nich nie chodzi do kościoła. Co mogliśmy zrobić dla nich więcej? Czy zasłużyliśmy na to?”
Tak wiele otrzymujemy od Boga, a mimo to nie wydajemy oczekiwanych owoców. I wtedy mogą się odnosić do nas słowa z przypowieści o winnicy: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom”.