|

65. Chrystus w smokingu

Przed wielu laty, gdy istniał jeszcze Związek Radziecki w Moskwie, w jednym z teatrów wystawiana była bluźniercza sztuka pt. „Chrystus w smokingu”. Teatr wypełniony był po brzegi, gdyż główną rolę miał grać Aleksander Rostowżew sławny aktor i przy tym gorliwy wyznawca Marksa. W pierwszym akcie ukazał się ołtarz wewnątrz kościoła. Jednak zamiast krzyża i świec na ołtarzu stały butelki z piwem, winem i wódką. Wokół ołtarza zebrani byli otyli kapłani, wznoszący toasty, a u dołu na podłodze- zakonnice grające w karty.

W drugim akcie ukazał się aktor grający Chrystusa. Ubrany był we wschodnią długą szatę i trzymał księgę Nowego Testamentu. Zaraz po wyjściu na scenę miał odczytać dwa wiersze z Kazania na Górze, a następni zrzucić swój strój palestyński i zawołać: „Dajcie mi mój smoking i mój kapelusz!” Następnie miał przeczytać słowa: „Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (…) Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni…” Nagle zamilkł i stanął jak sparaliżowany. Cisza zapanowała na całej sali. Aktor nie zrzucił swojej szaty, nie zawołał o smoking, ale z piersi wydobył się cichy, ale słyszalny głos: „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”. Następnie, wobec wszystkich zgromadzonych zrobił duży znak krzyża i zawołał: „Panie wspomnij na mnie, gdy przybędziesz do swego Królestwa”.