|

641. Wysłuchana modlitwa

Uboga starsza kobieta miała za sąsiada bardzo bogatego człowieka. Mimo ubóstwie uważała, że ma za co Bogu dziękować. Miała w sobie wiele wewnętrznej radości, której źródłem była pewność, że Bóg, któremu całkowicie zaufała na pewno jej nie opuści. Bezbożny sąsiad często kpił sobie z jej ufnej wiary. Pewnego razu usłyszał gdy modliła się, prosząc Boga o pomoc. Nie miała w domu nic do jedzenia. Sąsiad, słysząc to chciał z niej zakpić. Wziął bochenek chleba i położył pod drzwiami jej mieszkania, następnie zadzwonił do drzwi i szybko wrócił do swojego mieszkania. Kobieta wyszła, wzięła bochenek chleba i zaczęła z radością dziękować Bogu: „Dziękuję ci Boże. Wiedziałam, że mnie nie opuścisz”. A wtedy pojawił się sąsiad i zaczął z niej szydzić słowami: „O nierozumna kobieto. Ty myślisz, że to Bóg wysłuchał twojej modlitwy. Żaden Bóg, to ja położyłem ten chleb”. A wtedy kobieta bez żadnego zawahania powiedziała: „Dziękuję Bogu. On zawsze wspiera mnie w mojej nędzy i wysłuchuje mojej modlitwy. Nieraz posługuje się podłym człowiekiem, aby wysłuchać mojej prośby”.