564. Skrzywdzili swoje dziecko
Jakub, student czwartego roku Columbia University niespodziewanie przyjechał do domu Zaskoczeni rodzice pytają: „Co się stało, dlaczego tak nagle przyjechałeś?” „A co nie dzwonili do was z Uniwersytetu?- pyta Jakub. „Nie”- pada odpowiedź. „Wyrzucili mnie z uczelni”. Rodzice oniemieli. Jak to możliwe? Jeszcze kilka tygodni temu syn był w domu i mówi, że wszystko idzie mu bardzo dobrze. A okazało się, że już od kilku miesięcy chodził w kratkę na zajęcia uniwersyteckie, a w ostatnich tygodniach w ogóle. Zamiast sali wykładowej wybierał lokale rozrywkowe, gdzie spędzał czas na hulankach i pijatykach ze swymi przyjaciółmi. Nie można się dziwić reakcji rodziców. Do tej pory wydali oni na szkołę syna ponad sto tysięcy dolarów. Do ukończenia jej pozostało tylko kilka miesięcy. Ukończenie dobrej uczelni zapewniało dobry start życiowy. I oto nagle wszystko legło w gruzach. Roztrzęsiona matka nie mogła pozbierać myśli, ojciec, twardy mężczyzna gorzko zapłakał. Ostatecznie kazali synowi pakować się i wynosić z domu. Teraz będzie żył na własny rachunek. Jeszcze tego samego dnia Jakub opuścił dom, zostawiając zrozpaczonych i załamanych rodziców.
Marta, która była świadkiem tego zajścia, po wyjściu Jakuba powiedziała do swojej siostry: „To, dlatego, że było mu za dobrze”. „Chciałam mu dać wszystko, czego nie otrzymałyśmy od naszych rodziców”- odpowiada zapłakana siostra. Rzeczywiście Jakubowi nie brakowało niczego. Jego dziecinny pokój był zawalony różnymi, bardzo drogimi zabawkami. Miał prawie wszystko, co chciał. Dobry samochód, droga szkoła i spore pieniądze na osobiste wydatki. A przy tym nie miał żadnych obowiązków. Wszystko otrzymywał za darmo. Wydawać by się mogło, że rodzice dali mu wszystko. Wszystko, poza tym, co jest najważniejsze w życiu. To, co oni sami otrzymali od swoich ubogich rodziców. Nie otrzymywali drogich zabawek. Każda otrzymana rzecz miała swoją cenę, trzeba było na nią nieraz ciężko zapracować. Rodzicom nie było w życiu łatwo. Dzieci dzieliły trudy ich życia. Ale za to znały one cenę każdego sukcesu. Nawet na szkołę trzeba było zapracować. Od rodziców nauczyli odpowiedzialności, pracowitości, prawości charakteru. I dzięki temu osiągnęli w życiu sukces. Mają dobrą pracę, materialnie są dobrze sytuowani. Jednak tych najważniejszych wartości nie potrafili przekazać synowi. Zapewnili mu tylko dostatek materialny i wolność od codziennego zmagania się z trudnościami życia, i okazało się, że był to najgorszy dar, jaki mogli przekazać swojemu synowi. Przez to skrzywdzili jego i samych siebie.