549. Pomoc anioła śmierci
Na skraju lasu, w nędznej chacie żył schorowany starszy mężczyzna. Pewnego zimowego poranka z trudem wstał z łóżka. W kredensie znalazł tylko odrobinę pożywienia, wystarczającą na przyrządzenie jednego posiłku. A na rozpalenie ognia w zimnym piecu nie było ani jednego drwa. Zaś naokoło chaty leżał głęboki śnieg. Zrezygnowany mężczyzna padł na kolana i zaczął prosić Boga, aby zabrał go nieba. Jednak po pewnym czasie wykrzesał z siebie odrobinę energii i wyruszył do lasu za drzewem na opał. Nazbierał trochę chrustu, związał sznurem i próbował zarzucić wiązkę na plecy. Jednak był zbyt słaby. Wiązka chrustu pociągnęła go ku ziemi. Upadł pod tym ciężarem na ziemię. Leżąc, błagalnym wzrokiem patrzył w niebo i prosił Boga: „Boże zabierz mnie teraz do nieba. Nie mam już, po co żyć”. Natychmiast pojawił się przy nim anioł śmierci. „Prosiłeś Boga, aby mnie do ciebie przysłał. Co zatem mogę uczynić dla ciebie?”- pyta anioł śmierci. „Czy mógłbyś mi pomóc zarzucić wiązkę chrustu na plecy” – odpowiada bez namysłu starszy mężczyzna.