548. Ja dam ci siłę
Marjorie Holmes przez swoją twórczość przynosi wielu ludziom natchnienie i nadzieję. Może jest to wynikiem tego, że kiedyś sama poczuła się zagubiona i rozpaczliwie szukała pomocy. Pewnego razu jej syn Jimmy, nie uprzedzając nikogo, wyszedł z domu. Gdy Jimmy nie pokazał się na śniadaniu, Mariorie weszła do jego pokoju. Okazało się że pokój jest pusty. Jimmy opuścił dom niczego ze sobą nie zabierając. Marjorie ogarnęła panika. Do głowy przychodziły jej najtragiczniejsze myśli. Wraz z upływem dni i tygodni narastał jej lęk i obawy. Tuż przed Wielkanocą Mariorie wybrała się z dwójka pozostałych dzieci na zakupy. Jednak myślą i sercem była przy synu, który opuścił dom. W drodze powrotnej przejeżdżała obok kościoła. Drzwi były otwarte. Słychać było śpiew. Zatrzymała samochód i weszła do świątyni na chwilę modlitwy. W świątyni sprawowano liturgię Wielkiego Piątku. W czasie modlitewnej zadumy jej myśli zatrzymały się na scenie ukrzyżowania. Chrystus umiera na krzyżu, a u stóp krzyża stoi Jego zbolała matka. Nagle, Marjorie poczuła, że Maryja stała się dla niej kimś bardzo bliskim. Napisała później te słowa: “Poczułam wielkie współczucie dla tej prostej żydowskiej kobiety, której cierpienie było bez porównania większe, niż moje. I gdy tak bolałam nad jej cierpieniem, poczułam się na duszy uzdrowiona. Usłyszał wtedy cichy, ale wyraźny wewnętrzny głos. Bóg mówił do mnie: Ufaj mi… Ja dam ci siłę… Ufaj mi. Poczułam jak moja zbolała dusza napełnia się ciszą i pokojem”. Miesiąc później syn wrócił do domu. Mariorie zrozumiała, że Maryja prowadzi każdego z nas do swego Syna, który jest uzdrowieniem naszych serc i dusz.