|

538. Uwięzieni w piwnicy

Trzech mężczyzn znalazło się nagle w piwnicy bez okien i drzwi. Grzegorz był niewierzącym pisarzem. Usiadł i przeklinał ciemność. „Nic nie możemy zrobić”- powiedział. „Taki jest nasz podły los”. Piotr był bardzo pobożnym człowiekiem. Bardzo długo się modlił. W końcu usiadł i czekał na cud. Jan był murarzem. Był bardzo praktycznym człowiekiem i na swój sposób pobożny. W swojej torbie znalazł małe dłutko. Przy świetle zapałki znalazł kamień, który posłużył mu za młotek. I zaczął kuć w murze. Kucie szło bardzo powoli. Była to monotonna, wyczerpująca praca. Poobijał sobie ręce, w oczach miał pełno pyłu. Żaden ze współtowarzyszy niedoli nie kwapił się do pomocy. Grzegorz palił w kącie papierosa, a Piotr odmawiał modlitwy. Jan zawzięcie pracował i od czasu do czasu modlił się tymi słowami: „Boże Ojcze, ja wiem, że przy Twojej pomocy uda się nam stąd wyjść. Proszę Cię, pomóż nam.” Po długiej pracy, nagle wypadł ze ściany kamień i światło wtargnęło do środka. Jan głosem radości dziękował Bogu za pomoc. Grzegorz i Piotr pomogli mu teraz w poszerzeniu dziury w murze i wszyscy wyszli na wolność.