536. Złoty klucz w ręku śmierci
Św. Karol Boromeusz, arcybiskup Mediolanu pochodził ze szlacheckiej rodziny, był siostrzeńcem papieża Piusa IV. Ze względu na swe pochodzenie bardzo wcześnie doznał wielu zaszczytów. Jako 12 letni chłopiec został opatem komendatoryjnym, uzyskując z tego tytułu pokaźne dochody. Następnie sprawował różne stanowiska w Kurii Rzymskiej. Prawdziwa przemiana jego życia dokonała się w związku ze śmiercią starszego brata w 1562 r. Karol wyrzekł się wtedy sukcesji po bracie, stał się kapłanem, następnie biskupem, prowadził surowy tryb życia i z wielką gorliwością troszczył się o lud jemu powierzony.
Będąc biskupem, Karol Boromeusz poprosił jednego ze znanych malarzy, aby namalował na ścianie jego domu postać śmierci. Po niedługim czasie obraz był gotowy. Było to tradycyjne ujecie śmierci. Starszy mężczyzna trzymał w ręku kosę. „Dlaczego namalowałeś śmierć z kosą?”- pyta święty. „Ponieważ śmierć kosi wszystkich, niezależnie od wieku i pochodzenia. Śmierć niszczy życie”- odpowiada malarz. „To prawda- zgadza się Karol- ale śmierć otwiera także bramy nieba, drzwi do lepszego życia. Proszę, wymaż z ręki śmierci kosę, a włóż złoty klucz. Bo tak chcę myśleć o śmierci”.
Takie myślenie o śmierci powinno towarzyszyć wierzącym ilekroć uczestniczą w pogrzebach swoich bliskich. Chrystus zmartwychwstały wkłada w ręce śmierci złoty klucz.