|

533. W dżungli życia

Archeolog Gene Savoy wraz z kolegami zagubił się w peruwiańskiej dżungli. Wszyscy byli świadomi, że jeśli przed nocą nie znajdą drogi do obozu, to już nigdy nie wyjdą stąd żywi. Gorączkowo zaczęli szukać ścieżki, którą przyszli na to miejsce. Nagle uświadomili sobie, że przez nerwowe bieganie jeszcze bardziej pogarszają swoją sytuację. Zatrzymali się zatem i przez długi czas zachowali milczenie. I wtedy przez głowę Gene’a przemknęła myśl; Bóg jest w dżungli, ona jest także Jego mieszkaniem. Gene przypomniał sobie swoich rodziców, którzy uczyli go, że Bóg stworzył cudowny świat i jest w nim obecny. Dlaczego miałem zamknięte oczy na obecność Boga w peruwiańskiej dżungli? Czy Bóg nas nie stworzył? Czy Bóg nie mieszka w nas? Gdy zadawał sobie te retoryczne pytania, rodził się w nim wewnętrzny pokój. Zawierzył wszystko Bogu, w domu, którego był. Złożył na Niego swoje troski. Potem, wspominając ten moment powiedział: „Patrzyłem na wspaniały szmaragdowy świat dzikich orchidei, barwne i pachnące kwiaty oraz nie mniej kolorowe ptaki. Na pewno, Bóg był tam również. Moje serce zaznało ogromnego spokoju. I gdy tak trwałem nabożnym milczeniu, nagle usłyszałem szept w mojej duszy: Idź w lewo”. Poszedł i natrafił na ścieżkę, prowadzącą do obozu. Gene, wspominając to wydarzenie, powiedział: „Jestem dumny z moich odkryć archeologicznych. Ale największym moim odkryciem było uświadomienie sobie wszechobecności bożej”.      

Dzisiejszy świat pod wieloma względami przypomina dżunglę. Króluje w nim często prawo silniejszego. A w plątaninie różnych poglądów, złudnych obietnic można się zagubić, tracąc przez to życie duchowe a nawet fizyczne. Bóg jest światłem, które wyprowadza nas z zagubienia. Odnajdując Boga odnajdujemy właściwe drogi naszego życia.