|

526. Krzywda wołająca do nieba

Grzegorz przed laty przybył do Nowego Jorku. Był dobrym fachowcem, ale słaba znajomość angielskiego, nieuregulowany status pobytowy prawie uniemożliwiały znalezienie pracy odpowiedniej jego kwalifikacjom. Jednak przy pomocy kolegów znalazł pracę w dużej firmie. „Boss” mówił łamaną polszczyzną. Grzegorz mógł się z nim dogadać. Przyjął go na próbny okres. Próba trwała dwa tygodnie, za które Grzegorz nie otrzymał ani grosza. Następnie dano mu bardzo niską stawkę z obietnicą, że będzie sponsorowany. Grzegorz był świadom, że jest wykorzystywany, ale trzymała go obietnica sponsorowania. Minęły dwa lata a „boss” nic nie uczynił w kierunku zalegalizowania pobytu Grzegorza. Ciągle obiecywał, ale obietnicy nie myślał dotrzymać. Przypadkowo powiedział do któregoś z pracowników, że jeśli Grzegorz otrzyma pobyt stały to będzie mu musiał płacić stawki, jakie przewiduje prawo oraz ubezpieczenie. Grzegorz coraz bardziej nalegał na spełnienie obietnicy. Aż pewnego dnia, przyszedł do pracy i dowiedział się, że już nie pracuje w tej firmie. „Boss” znalazł już następną „ofiarę” do wykorzystania.

Zapewne do tego „bossa” prorok Amos kieruje te słowa:Przysiągł Pan na dumę Jakuba: Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.