|

514. Wyrwana z objęć śmierci

Zazwyczaj, po Mszy św. wychodzę na zewnątrz kościoła, aby podać wychodzącym rękę oraz żyć spokojnego i szczęśliwego tygodnia. Pewnego razu podeszła do mnie kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem na ręku. Ona słowiańskiej urody, a dziecko o azjatyckich rysach. Zapewne, widząc pytanie w moich oczach, skąd ta różnica, zaczęła opowiadać historię tej przeuroczej dziewczynki, Agnes. Gdyby nie ona i podobni jej ludzie, prawdopodobnie Agnes nigdy by nie ujrzała świata. Matka Agnes zaszła w nieoczekiwaną ciążę. Gdy się o tym dowiedziała popadła w panikę. Dzwoni do ojca Agnes, z którym nie była związana ślubem małżeńskim. Ten nie miał żadnych wątpliwości. Ciążę koniecznie trzeba usunąć. Dziecko nie może się narodzić. To był bolesny cios dla matki Agnes. Nie miała tutaj rodziny. Załamana i zrozpaczona długie godziny przesiadywała w parku, aby się tam wypłakać. Ojciec Agnes coraz mocniej nalegał i groził, aby jak najszybciej usunęła ciążę. Zakończyła się między nimi „miłość”. Nawet nie mogła wrócić do pracy, tam gdzie on pracował. W końcu nie wytrzymała i zdecydowała się pójść do kliniki aborcyjnej. A tam spotkała ludzi, którzy odwiedli ją od tego zamiaru. Wróciła do domu i zadzwoniła do swojej mamy. Usłyszała w słuchawce zdecydowane słowa: „Nie zabijaj swojego dziecka”. I nie zabiła. Ojciec dziecka stał się jej wrogiem. Dzisiaj matka Agnes jest szczęśliwa, nie wyobraża sobie życia bez swego maleństwa, jak i ci którzy pomogli jej w najtrudniejszych chwilach, i nadal pomagają. A maleństwo cudownie reaguje na każdy odruch ludzkiej życzliwości. Buzia rozjaśnia się szerokim, ujmującym uśmiechem, czarne oczy, jak dwa węgielki nabierają szczególnego blasku, mała Agnes z emocji pręży i wierzga nóżkami, jakby całym ciałem chciała podziękować tym, którzy wyrwali ją z objęć śmierci.

Chrystus mówi, że przyniósł na ziemię ogień niepokoju, który prowadzi do prawdziwego pokoju. Matka Agnes pozostała wierna przykazaniu „nie zabijaj”, to ją poróżniło z ojcem Agnes i to była cena niezmąconego pokoju, który widzimy na uśmiechniętej twarzy małej Agnes i jej matki.