|

507. Zwykły odruch

Lary Skutnik, lat 28 jest skromnym urzędnikiem państwowym Waszyngtonie. 13 stycznia 1982 r. po południu nad miastem rozszalała się burza śnieżna. Lary, wracając z pracy do domu utknął w korku drogowym na jednym z mostów na rzece Potomac. Szybko się zorientował, że samolot z 78 osobami na pokładzie spadł do rzeki. Wysiadł z samochodu i zobaczył trzech pasażerów wspinających się na ogon samolotu, który powoli zanurzał się w wodzie. Helikopter zabrał dwóch z nich, zaś trzeci wpadł do lodowatej wody i zaczął tonąć. Lary nie zastanawiając się zdjął buty i marynarkę i skoczył do wody, ratując życie tonącej kobiecie. Po jej uratowaniu chciał natychmiast wracać do domu. Pozwolono mu na to dopiero po krótkim przebadaniu w szpitalu.

Cała ta scena bohaterskiego czynu była transmitowana przez telewizję. Następnego dnia po obudzeniu się Lary zauważył, że o tym czynie głośno było w prasie, radiu i telewizji. Okrzyknięto go bohaterem narodowym. „Czułem się skrępowany, słysząc, jak mnie nazywano bohaterem- powiedział później- Ja zareagowałem na to instynktownie. I to tylko tyle”. Według Larego był to zwykły, normalny ludzki odruch, a nie bohaterski czyn.

To co świat uważa za czyn bohaterski dla społeczności uczniów Chrystusa ma być normą życia. Miłość ewangeliczna wzywa nas do miłości nawet nieprzyjaciół.