|

418. „Gdybyśmy wiedzieli”

W jednym z kazań ks. Flora McCarthy opowiada historię rodziny zamieszkującej w jednym z miast na południu Stanów Zjednoczonych. Ojciec po śmierci żony sam wychowywał dwójkę małych dzieci. Kochał je bardzo, ale był przy tym wymagający. W mieście znano go jako wybitnego i uczciwego adwokata. Ta uczciwość w jednym wypadku sprawiła, że stał się w mieście bardzo niepopularny. A mianowicie zdecydował się na obronę murzyna podejrzanego o zabójstwo, a był to czas kiedy to murzyni byli dyskryminowani, szczególnie w południowych stanach USA.

W tym mieście mieszkała także staruszka, która całe dnie przesiadywała przed swoim ogrodem. Kobieta ta zaczepiła wracające ze szkoły dzieci adwokata, obelżywie wyrażając się o ich ojcu. Było to bardzo bolesne dla dzieci. Pewnego dnia chłopiec uznał, że to już za wiele. Gdy kobieta przezywała jego ojca, chłopiec przeskoczył płot i zniszczył kilka kwiatów w ogrodzie staruszki, po czym uciekł do domu. Później ojciec powiedział do niego: „Synu, nie powinieneś tego robić”. „Ale ja to zrobiłem w twojej obronie”- protestował chłopiec. „Ona jest bardzo chorą kobietą. Idź zaraz i przeproś ją”. Z niechęcią chłopiec uczynił zadość żądaniu ojca. Gdy przyszedł do staruszki, ta poprosiła go, aby codziennie wieczorem przez godzinę czytał jej wybraną książkę. Chłopiec przeraził się na samą myśl, że musi każdego dnia przebywać jedną godzinę z tą kobietą. Nie miał jednak wyjścia, bo ojciec powiedział, że musi się zgodzić. I tak każdego wieczoru w towarzystwie młodszej siostrzyczki chłopiec odwiedzał starszą kobietę i przez godzinę czytał.

Pewnego dnia ojciec powiedział im, że staruszka zmarła. Chłopiec pomyślał w duchu „Dzięki Bogu”, ale tego nie powiedział. Ojciec jednak zauważył to i zapewne dlatego zaczął opowiadać historię tej kobiety. Przed kilku laty lekarz przepisał jej lek przeciwbólowy, który miał właściwości narkotyku. Kobieta uzależniła się od tego leku. Kiedy się jednak dowiedziała, że niedługo umrze postanowiła przed śmiercią wyrwać się z nałogu narkomanii. „I co, udało się jej to ?”- z ciekawością zapytały dzieci. „Tak”- odpowiedział ojciec- „Przed śmiercią powiedziała mi, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie wasze wieczorne czytanie. Chciała, abym wam za to podziękował”. Wzruszone dzieci słuchały, a chłopiec powiedział: „Gdybyśmy wiedzieli, że to wszystko tak wygląda, to byśmy byli dla niej bardziej uprzejmi, dobrzy”. „Nie jest to najważniejsze”- odpowiada ojciec- „Ważne, że zrobiliście to, o co was prosiłem. Jesteście dobrymi dziećmi. Jestem dumny z was”.

W życiu doświadczamy wielu sytuacji, które rodzą niezrozumienie , bunt. Pozostaje nam wtedy jedno sensowne wyjście; wsłuchiwać się w głos Boga i wypełniać Jego wolę.