|

272. Jezus przychodzi

Michał szewc z Tarnogrodu mieszkał w suterynie, tutaj też był jego zakład szewski. Bieda materialna często zaglądała do jego domu, ale nie ona była najgorsza, najgorsze przyszło po śmierci żony i młodego syna, który powoli zaczynał pomagać mu w warsztacie szewskim. Po tych tragicznych zdarzeniach Michał był kompletnie załamany, zaniedbał chodzenie do kościoła i sięgnął po alkohol. Pewnego dnia odwiedził go stary przyjaciel, przed którym Michał wyżalił się.  Przyjaciel poradził mu, aby codziennie przeczytał niewielki fragment Ewangelii, zapewniając, że na tej drodze w jego domu zabłyśnie światło i wróci nadzieja.

Michał usłuchał rady swego przyjaciela. Na początku postanowił, że tylko w niedzielę będzie czytał fragment Ewangelii, jednak wkrótce ta lektura tak go wciągnęła, że postanowił czytać Ewangelię każdego dnia. Powoli w jego życiu zaczęły zachodzić zmiany, wracała nadzieja. Pewnego wieczoru, zagłębiony w lekturze Michał usłyszał głos: „Michale wyjrzyj jutro na ulicę, gdyż zamierzam przyjść do ciebie”. Ponieważ nikogo nie było w pokoju, szewc domyślił się, że to sam Chrystus mówi do niego.

Następnego dnia podekscytowany Michał, siedząc przy robocie z uwagą wyglądał prze małe okno na ulicę, aby nie przegapić przychodzącego Chrystusa. Małe okienko pozwalało mu dostrzec tylko nogi przechodzących, ale to mu wystarczyło, aby rozpoznać przechodnia po butach, które były zrobione lub naprawione w jego zakładzie. Wyglądał kogoś specjalnego, a tu cały dzień nic nadzwyczajnego. A wieczorem zobaczył znajome buty żołnierza Stefana, który zatrzymał się przed oknem, zasłaniając widok na ulicę. Michał był niezadowolony bo nie mógłby dostrzec przychodzącego Pana. Już chciał prosić Stefana, aby odszedł sobie, ale zobaczył, że te stary człowiek trzęsie się z zimna. Uświadomił sobie nagle, że Stefan może cały dzień nic nie jadł. Uchylił okna i zaprosił staruszka do skromnego mieszkania.  Posadził go przy piecu, poczęstował chlebem i gorącą herbatą. Stefan był bardzo wdzięczny, powiedział, że cały dzień nic nie miał w ustach. A gdy odchodził, Michał dał mu swój drugi płaszcz. Szewc był tak zajęty swoim gościem, że zapomniał o wyglądaniu przez okno.

Na dworze, tymczasem zapadła noc. Michał zakończył swoją pracę i zagłębił się w codziennej lekturze Ewangelii. Jego wzrok zatrzymał się na słowach: „Gdy Jan nauczał, pytały go tłumy: Cóż mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech to samo czyni”.

Michał odłożył Ewangelię i uświadomił sobie, że przyszedł do niego Jezus w osobie starego Stefana, a on go przyjął i wtedy serce jego napełniło się radością, jakiej nigdy jeszcze nie doświadczył.