|

168. Miecz Damoklesa

W czwartym wieku przed narodzeniem Chrystusa Syrakuzami rządził tyran Dionizjusz. Zasłynął on z silnych i twardych rządów. Utrwalił hegemonię Syrakuz na morzu Jońskim i Adriatyckim, zaś samo miasto uczynił światowym portem handlu, a jego dwór stał się ośrodkiem kultury. W pałacu na każdym miejscu widoczny był przepych, bogactwo i potęga. Wielu uważało, że Dionizjusz ma wszystko to, co jest potrzebne do szczęścia. Należał do nich także przyjaciel tyrana Damokles, który często powtarzał królowi: „Ty z pewnością jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi”. Tyran znużony tym mówieniem powiedział pewnego dnia do Damoklesa: „Jeśli chcesz możesz zamienić się ze mną miejscem”. „Och, nigdy o tym nie marzyłem. Nie wyobrażam sobie większego szczęścia, jak to, żeby chociaż jeden dzień mieć udział w twoim bogactwie i przyjemnościach”- powiedział Damokles. „Bardzo dobrze, zajmij zatem na jeden dzień moje miejsce”- odpowiedział król.

Następnego dnia wprowadzono Damoklesa do pałacu. Służba została poinstruowana, aby traktować go jako władcę. Ubrano go w królewskie szaty i na głowę włożono złotą koronę. Damokles zasiadł na królewskim miejscu przy stole biesiadnym, który zastawiono wspaniałym jadłem i wybornymi trunkami. W pięknie udekorowanej kwiatami sali unosił się zapach niespotykanych perfum. Przepiękna muzyka radowała serce. Damokles spoglądając na Dionizjusza, który siedział na przeciwległym końcu stołu powiedział: „Och, to jest dopiero życie. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz”. Po czym wziął do ręki złoty puchar wina, podniósł do góry, i wtedy zobaczył nad swoją głową, zwisający na końskim włosie, ciężki miecz. Na jego twarzy pojawił się lęk, drżąca ręka nie mogła utrzymać złotego pucharu. Nie chciał już wina, wybornych potraw, wspanialej muzyki. Pragnął tylko uciec jak najdalej z tego miejsca. Ale nie mógł się ruszyć, bo paraliżował go strach, że każdy zbędny ruch może spowodować upadek miecza na jego głowę.

„Przyjacielu, co się z tobą dzieje?”- zapytał Dionizjusz- „Wygląda na to, że straciłeś apetyt”. „Ten… ten… miecz- wyjąkał Damokles- Czy ty go nie widzisz?” „Oczywiście, że widzę”- odpowiedział Dionizjusz- „Widzę go każdego dnia. On zawsze wisi nad moją głową. Ciągle jest niebezpieczeństwo, że ktoś, albo coś przetnie włos, na którym wisi miecz. Może to być jeden z moich doradców, który zazdroszcząc mi potęgi będzie usiłował mnie zabić. Lub ktoś kto będzie szerzył kłamstwa, aby podburzyć lud przeciw mnie. A może sąsiedni król zechce zasiąść na moim tronie. Lub może to być nieprzemyślana decyzja, która doprowadzi mnie do upadku. Jeśli chcesz być przywódcą musisz podjąć się tego ryzyka. To wszystko przychodzi z władzą”. Damokles odpowiedział: „Teraz wiem, że myliłem się. Masz tyle spraw na głowie, że nie masz czasu myśleć o swojej sławie, czy bogactwie. Proszę zajmij swoje miejsce, a mnie pozwól wrócić do mojego własnego domu”.