|

143. Ojciec trzymaj linę

Grupa naukowców zajmująca się rzadkimi okazami roślinności alpejskiej rozpoczęła swe poszukiwanie w najwyższych partiach szwajcarskich Alp. Przez lornetkę dostrzeżono w głębokiej rozpadlinie skalnej rzadko spotkany górski kwiat. Na dno tej rozpadliny można było dostać się tylko przy pomocy liny ratowniczej. Żaden z naukowców nie czuł się na tyle pewny, aby bezpiecznie zejść na dno przepaści. Zwrócili się o pomoc do młodego chłopca, który pilnował stado owiec. Zaproponowali mu dużą sumę pieniędzy, jeśli zejdzie na dno rozpadliny. Pasterz bardzo potrzebował pieniędzy, ale był świadom, że jest zadanie zbyt trudne i niebezpieczne. Kilka razy podchodził na brzeg przepaści, szacując swoje możliwości bezpiecznego wykonania zaproponowanego zadania. Obawiał się także powierzenia swego życia nieznanym ludziom.  Nie chciał, aby linę, na które zawisło jego życie trzymali ludzie nie mający większego doświadczenia. Chłopiec zastanawiał się długo, poczym poprosił ich, aby zaczekali. Odszedł, i po niedługim czasie wrócił z niepozornym staruszkiem. Następnie oznajmił naukowcom, że jest gotowy do zejścia. „Teraz możecie przywiązać linę do moich ramion. Dopóki mój ojciec będzie trzymał linę, mogę bez obaw schodzić na dno przepaści. (Kathy Collard Miller and D. Larry Miller: God’s Vitamin C for the Spirit).

W naszym życiu potrzebujemy solidnego oparcia, coś w rodzaju liny ratowniczej, która mocno trzymana w rękach daje pewność zwycięstwa w różnych doświadczeniach, w tym także doświadczeniu śmierci. Dla wierzących taką lina jest wiara, która daje pewność, że drugi jej koniec jest w ręku Boga.