|

138. Tołstoj odkrywa skarb

Wybitny rosyjski pisarz Lew Tołstoj w swojej autobiografii duchowej „Spowiedź” pisze o odkrywaniu w swoim życiu skarbu. W wieku 16 lat przestał się modlić i uczęszczać do kościoła. W wieku 18 lat przestał wierzyć w Boga. W ciągu następnych dziesięciu lat, jak pisze popełniał wszystkie grzechy, jakie można sobie wyobrazić. To nędzne życie wpędziło go w skrajną depresję tak, że kilka razy próbował popełnić samobójstwo.

Aż pewnego wiosennego dnia, w czasie spaceru leśnymi ścieżkami poczuł dotknięcie samego Boga. Doznał nagle olśnienia, które dało mu absolutną pewność, że Bóg istniej i, że powinien powrócić na łono chrześcijaństwa. Z gorliwością neofity wprowadzał w swoje życie zasady ewangeliczne. Zrezygnował z życia jakie zapewniało mu bogactwo i tytuł hrabiowski, a przyjął styl życia ubogich wieśniaków. Wrócił do Boga. Odnalazł prawdziwy skarb- mądrość Bożą, a wraz z nim prawdziwy pokój i radość. Stał się apostołem tych wartości. Napisał wiele opowiadań, przypowieści, przez które chce przybliżyć człowiekowi tajemnicę Królestwa Bożego.

W jednej z przypowieści tego typu pisze: „Obudziłem się pewnego dnia i zorientowałem się, że jestem w maleńkiej łódce na bezkresnym oceanie. Ktoś podał mi wiosła i poinstruował mnie jak dopłynąć do wyznaczonego punktu na przeciwległym brzegu. Przed mną była długa i trudna droga. Trzeba było pokonać wzburzone fale, przeciwne prądy morskie i gęstą mgłę. Aby dotrzeć do celu musiałem ściśle kierować się otrzymanymi instrukcjami. Gdy płynąłem w wyznaczonym kierunku doświadczałem różnych przeciwności. Ciężko było wiosłować, czasami przeciwne prądy cofały mnie do tyłu. Po pewnym czasie przez mgłę dostrzegłem tysiące podobnych łódek. Wszyscy płynęli w tym samym kierunku. Z bliższa dostrzegłem, że wielu wioślarzy przestało wiosłować, pozwalając znosić się prądom morskim. Żartowali i śmiali się, upewniali się wzajemnie, że jest jedynie słuszna i inteligentna decyzja postępowania wobec tak silnych prądów morskich. Ja także położyłem swoje wiosła na dnie łodzi i dołączyłem do radosnej grupy wioślarzy. Nagle prąd morski zamienił się w spieniony wir. Łodzie zaczęły krążyć wokół skał, miażdżąc się wzajemnie pogrążyły się w morskiej otchłani. I wtedy uświadomiłem sobie, że takie zachowanie doprowadzi także mnie do zagłady. Ogarnął mnie lęk. Nie wiedziałem co mam robić. Wtedy obejrzałem wstecz na drogę, która była wyznaczona mi wcześniej i zobaczyłem na niej łodzie zmierzające w wyznaczonym kierunku, mimo przeciwnym prądów morskich. Chwyciłem wiosła i zacząłem znowu płynąć w kierunku wyznaczonym mi na samym początku”.

Zmaganie się z przeciwnościami życia jest ceną jaka płacimy za posiadanie skarbu jakim jest Królestwo Boże.