1207. „To była jego ostatnia minuta”
Howard Hughes, w swoim czasie był najbogatszym Amerykaninem. Posiadał linie lotnicze, hotele i kasyna. Kiedy najbliższemu krewniakowi pokazano ciało Howarda, ten ze zdziwieniem zapytał: „To ma być pan Hughes? Howard przez piętnaście swoich ostatnich lat życia był uzależniony od narkotyków. A gdy już nie był w stanie kierować swoim biznesem zastrzelił się. Nikt z rodziny, ani jego znajomych nie uronił łzy żalu po jego śmierci. Jedynie jego kasyna w Las Vegas uczciły jego pamięć minutą ciszy. Magazyn „Times” pisał: „Śmierć Howarda Hughesa w Las Vegas uczczono minutą ciszy. Zamilkły kasyna. Grający czuli się niewygodnie ściskając w rękach papierowe kubki z monetami. Prowadzący gry czekali, aby jak najszybciej minęła ta niezręczna dla nich sytuacja. Po upływie minuty jeden z kierowników z ulgą powiedział do pracownika: „W porządku, rzucaj kości do gry. To była jego ostatnia minuta”.
Dla idących za Chrystusem ta „ostania minuta” staje się wiecznością. Pod warunkiem, że w życiu, tak jak wzywa Chrystus mieli „biodra przepasane i zapalone pochodnie”.