1198. Przewodnik życia
Tadeusz przyjechał z Polski do Nowego Jorku na ślub swojej wnuczki Moniki. Wszyscy przyszli na próbę przedślubną. Obecny był także dziadek Moniki. Zauważyłem, że ma zabandażowane obydwie ręce. Zapytałem, co się stało. I wtedy usłyszałem opowieść o aktywnym dziadku, który w pierwszym dniu pobytu w Nowym Jorku wybrał się samodzielnie na zwiedzanie miasta. Pod koniec dnia postanowił opuścić zwiedzane miejsce i wrócić do domu. Okazało się jednak, że bramy są zamknięte. Tadeusz postanowił sforsować płot wysokości około 3 metrów. Udało mu się wspiąć, ale na samej górze stracił oparcie pod nogami i spadając chwycił się rękami za kolczasty drut, poważnie się raniąc.
W czasie uroczystości ślubnych, patrząc na Tadeusza, pomyślałem jak ważny w naszym życiu jest przewodnik szczególnie, gdy przemierzamy nieznane tereny. Takiego przewodnika potrzebujemy w naszym życiu. Bo nasze życie to teren nieznany. Każdy dzień jest czymś nowym. Idą bez przewodnika możemy się zagubić i odnieść poważne rany. Na szczęście mamy takiego przewodnika. Jest nim Jezus Chrystus, który mówi o sobie, że jest Dobrym Pasterzem.