|

1185. Ojcowska miłość

            31 maja 2002 roku 6-letni Rafał Lang z Milanowa wracał do domu od brata ciotecznego. Szedł poboczem drogowym, gdy nagle wpadł na niego motorem pirat drogowy. Chłopiec został przewieziony do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Rafał leżał nieprzytomny. Lekarze nie dawali większych szans przeżycia a nawet gdy przeżyje, to do konca pozostanie przykuty do wózka inwalidzkiego. Rodzice się nie poddawali. Ojciec porzucił dla niego wszystko: stał się jego pielęgniarką, rehabilitantem, przewodnikiem. Dla nieprzytomnego syna puszczał muzykę oraz bajki nagrane na taśmę przez matkę Rafała. Rafał się obudził, ale szanse na przeżycie nadal były znikome. Sławomir, ojciec Rafała rozczytywał się w książkach, szukając wskazówek, jak najlepiej pomoc synowi. Spał przy dziecku na oddziale rehabilitacji. Po dwóch miesiącach Rafał wrócił do domu. Ciało było bezwładne. Nie mógł sam siedzieć. Ojciec każdą chwile poświęca synowi, przeprowadzając rehabilitację. Rodzice walczą o zdrowie syna. Życie rodzinne zostało podporządkowane Rafałowi. Ojciec, aby lepiej pomoc synowi ukończył kursy gimnastyki wzroku podstawowy i zaawansowany, masażu leczniczego i szybkiego czytania. Jeździł  synem jedzie na kurs „Mądre dziecko”, gdzie Rafał uczył się szybciej przyswajać wiedzę i usprawniać pamięć. Sześć razy w tygodniu ojciec jeździł z synem na basen do oddalonego 40 kilometrów  Międzyrzeca. Rafał rozwija się coraz lepiej. Lepiej czyta, chociaż nie tak dawno prawie wcale nie widział. Jeździ nawet na rowerze.

            Ojciec mówi, że „determinacja i miłość czynią cuda, ale cudom też trzeba pomóc pracą”. „Mam najlepszego tatę na świecie – mówi Rafał. – Chociaż nie, Jezus miał lepszego” (Na podstawie art. Z „Dziennika Wschodniego”, 11 maja 2007).