|

1153. Nie zabijaj, ale pomóż

            W lutym 2007 roku prawie wszystkie polskie media pisały o tragicznej sytuacji młodego mężczyzny Janusza Świtaja, który mówił, że jego marzeniem jest zebranie 100 tys. podpisów i zorganizowanie referendum w sprawie prawa do eutanazji. Wtedy mógłby z niego skorzystać. 14 lat temu Janusz razem jechał motocyklem. Na drodze pojawił się tir z niesprawnymi światłami. Janusz nie zdążył zahamować. W skutek wypadku został sparaliżowany od szyi w dół i oddycha przy pomocy respiratora. Ze światem kontaktuje się przez Internet. Wkłada w usta ołówek zakończony gumką i stuka w klawisze. Na stronie internetowej napisał, dlaczego chce umrzeć: „Nie mogę dłużej patrzeć, jak rodzice się męczą. Ale jeśli ktoś im pomoże, to może życie ma sens. Przemyślałem to dokładnie. Kiedy moi rodzice nie będą już mogli się mną opiekować, powinienem mieć prawo do godnej śmierci. Co mnie potem czeka? Wegetacja szpitalna! Czekanie na eutanazję bierną lub ukrytą, o czym mówią sami lekarze?”

Wniosek Janusza do sądu o zgodę na eutanazję wstrząsnął Polską i wywołał dyskusje nad prawem do eutanazji. W dyskusjach nie brakowało ludzi, którzy mówili o bezsensowności takiego życia oraz prawie do zabijania ludzi, którzy znajdą się w takiej sytuacji. Kilka dni później te dyskusje ucichły i zwyciężyło życie. Do Janusza przyjechała z pomocą Anna Dymna, znana aktorka, kobieta ogromnego serca. Wsparła go duchowo i zaproponowała pracę. Prawdopodobnie po raz pierwszy od 14 lat na twarzy Janusza pojawił się uśmiech i życie nabrało sensu. Janusz wycofał z sądu wniosek z prośbą o eutanazję.