|

1139. Wartość życia w cierpieniu

Stephen Hawking, astrofizyk z Uniwersytetu w Cambridge, jeden z najinteligentniejszych ludzi na świecie, który po Albercie Einsteinie najwięcej przyczynił się do rozwoju teorii względności zapadł na chorobę ALS Syndrom. Choroba ta była powodem jego przedwczesnej śmierci. Kompletnie sparaliżowany stracił także mowę. Komunikował się ze światem za pomocą komputera, który obsługiwał koniuszkiem palca. Magazyn „Omni” pisał: „Jest za słaby, aby pisać, jeść samodzielnie, uczesać się- wszystko musi być zrobione za niego”. Ten tak bardzo uzależniony od innych mężczyzna, nie chciał, aby traktowano go, jako inwalidę. Jego osobowość jakby przebijała jasnością poprzez prozę jego trudnego życia”.

Hawking wyznał, że zanim zachorował, życie nie przedstawiało dla niego wielkiej wartości. Uważał je za zbyt nudne i nazywał „bezcelową egzystencją”. Nie wiele pracował, ale za to wiele pił alkoholu. Wszystko się zmieniło, gdy dowiedział się, że jest chory na ALS syndrom i że zostało mu tylko dwa lata życia. Wyznał później, że po początkowym szoku, jego życie stało się szczęśliwsze niż poprzednio. Jak to możliwe? Odpowiedź daje sam Hawking: „Kiedy nasze oczekiwania redukują się do zera, wtedy naprawdę cenimy, to co posiadamy, to co możemy zrobić”. Innymi słowy; zadowolenie w życiu jest zdeterminowane tym, w czym możemy partycypować. Dla człowieka jak Hawking, który myślał, że szybko umrze, wszystko nabrało znaczenia – wschód słońca, spacer w parku, śmiech dzieci. Nagle najmniejsza przyjemność stała się bardzo cenna. Zaś ci, którzy uważają, że wszystko im się należy od życia, bardzo często są nieszczęśliwi, gdy otrzymują bardzo wiele. (James Dobson, New Man, Październik, 1994).